Śmierć Hugh Hefnera, jak można się było spodziewać, odbiła się szerokim echem na profilach społecznościowych jego "podopiecznych". Pamela Anderson płakała na czarno-białym filmie wrzuconym do sieci, a Dżoana Krupa zadedykowała mu obszerny, dziękczynny wpis. Fani Hefnera po jego odejściu ubolewali, że wraz ze śmiercią "Hefa" kończy się pewna era.
Tymczasem Playboy, który jakiś czas temu próbował - jakkolwiek sprzecznie to nie brzmi - zrezygnować z całkowitej nagości, postanowił przyciągnąć czytelników sesją Ines Rau. 26-latka już kiedyś występowała w piśmie, jednak dopiero po trzech latach od debiutu trafiła na tzw. "rozkładówkę". Ines jest pierwszą w historii transpłciową modelką, która znalazła się na ośmiu stronach Playboya.
Przez lata nie przyznawałam, że jestem transpłciowa. Bałam się, że nigdy nie znajdę chłopaka - wyznaje Rau. Ludzie, którzy cię odrzucają, nie są ciebie warci. Nie chodzi o to, by inni cię kochali, ale byś kochała samą siebie - dodaje.
To, że zostałam króliczkiem, to największy komplement, jaki mogłam otrzymać jako kobieta. Kocham być sexy! - wyjaśnia.
Fani magazynu są mocno podzieleni. Nie brakuje krytycznych komentarzy:
Hefner umarł i "Playboy" razem z nim, Sto procent Photoshopa! - piszą internauci. Hugh przewraca się w grobie. To obrzydliwe!, To nie króliczek, to facet z cyckami - czytamy na profilu Playboya.
Ines otworzyła drzwi dla innych transpłciowych modelek. Seksowniejsza niż "normalne" króliczki?
**Transseksualna Ines "kobietą miesiąca" magazynu "Playboy"
**