Karolina Szostak minione cztery lata spędziła na odchudzaniu się na oczach całej Polski. Na początek zrezygnowała z jedzenia mięsa, a potem poszła do _**Tańca z gwiazdami**_, gdzie zostawiła na parkiecie kolejne kilka kilogramów. Następnie przeszła na dietę pudełkową, jednak uznała, że chudnie zbyt wolno i zdecydowała się na bardzo restrykcyjną dietę, opartą na surowych warzywach i owocach. Szybko osiągnęła wymarzony efekt, czyli możliwość wciśnięcia się w ubrania w rozmiarze 36. W wywiadach prezenterka idzie w zaparte, że wcale nie zależało jej na schudnięciu, bo akceptuje siebie w każdym rozmiarze, tylko chciała za pomocą diety "odblokować" sobie tarczycę. Cóż, kto chciał, ten uwierzył.
W każdym razie od czterech lat dla Karoliny liczą się dwie rzeczy: dieta, o której ponoć nie przestaje mówić, czym odstrasza od siebie znajomych oraz konieczność znalezienia sobie faceta.
Prezenterka bowiem, jak deklaruje w wywiadach, chciałaby już zostać mamą. Ostatnio pokazuje się w towarzystwie różnych mężczyzn. Jeden towarzyszył ja na bankiecie magazynu Elle, inny wspierał ją na promocji książki o odchudzaniu.
W rozmowie z tygodnikiem Gwiazdy Szostak ujawnia, że do wszystkich dotychczasowych oczekiwań, jakie miała wobec przyszłego partnera, dołożyła jeszcze jeden.
Na pewno nie naciągnęłabym dla miłości moich zasad dotyczących kwestii żywienia - zapowiada. Nie chciałabym, żeby ktoś mnie zmieniał. Gdyby facet na przykład powiedział mi, żebym zjadła normalny pszenny makaron z mięsem mielonym, powiedziałabym, że dziękuję, ale wezmę sobie z karty coś innego. Nie przytyłabym dla faceta, gdyby powiedział, że woli mnie w większej wersji. Uważam, że takich rzeczy nie robi się dla miłości.
Dominika Gwit, która także spektakularnie schudła, ale w przeciwieństwie do Karoliny szybko przytyła z powrotem, jest zupełnie przeciwnego zdania. Ponieważ jej narzeczony lubi jej bujne kształty, Dominika, jako jedyna uczestniczka w historii Tańca z gwiazdami, nie tylko nie schudła w programie, ale nawet udało jej się jeszcze przytyć.