Olena Zajcewa do niedawna wiodła luksusowe życie córki milionera w ukraińskim Charkowie. W środę wieczorem, gdy wjechała rozpędzonym lexusem w tłum, zabijając 6 osób, jej życie diametralnie się odmieniło. 20-latka wylądowała w areszcie i czeka tam na proces.
Po zdarzeniu ukraińskie media głośno komentujące sprawę oraz minister spraw wewnętrznych, podkreślają, że tym razem sprawa nie zostanie zamieciona pod dywan. To bowiem nie pierwszy raz, kiedy ktoś z "wyższej sfery" zabija przypadkowych ludzi, siedząc za kółkiem, a na koniec nie ponosi za to żadnej kary.
Co więcej, we krwi Oleny wykryto opiaty, a jedną z poszkodowanych była kobieta w ciąży. Samochód zarejestrowany na Wasilija Zajcewa - ojca adopcyjnego dziewczyny, po zderzeniu z samochodem terenowym zaczął miażdżyć przechodniów. Ukraińskie media podają, że 20-latka w chwili wypadku miała na liczniku co najmniej 100 km na godzinę. Sąd przedłużył 20-latce areszt do dwóch miesięcy bez możliwości wyjścia za kaucją. Zgodnie z tamtejszymi przepisami, Olena może trafić za kratki na 10 lat.
To tragedia dla naszej rodziny - skomentował sytuację ojciec dziewczyny. Moje dziecko nie jadło od 24 godzin - powiedział tuż po wypadku, nie wspominając nawet o ludziach, którzy zginęli z powodu jego córki.
W miejscu tragedii ludzie zapalają znicze i zostawiają kwiaty.