W niedzielę zatrzymano znanego specjalistę od wizerunku, twórcę sukcesów Andrzeja Leppera i Mariana Krzaklewskiego. Okazało się, że Piotr T. potrafi rewelacyjnie dbać nie tylko o wizerunek swoich klientów, ale przede wszystkim o swój. Postawiono mu bowiem zarzut posiadania i rozpowszechniania pornografii dziecięcej.
Specjaliście od wizerunku grozi 12 lat więzienia, a do startu procesu, przez co najmniej trzy miesiące, poczeka w areszcie. Nie chce tego jego adwokat, mecenas Hoa Dessoulavy-Śliwińska, która broni Piotra T. argumentując, że przecież materiały pedofilskie na jego komputerze mogą być... formą sztuki. Zresztą to w ogóle nie znaczy, że ściągał je T., bo mogli zrobić to jego pracownicy.
Mogło tak być, że na komputerze znaleziono jakieś niedozwolone rzeczy, ale to nie oznacza, że należały do mojego klienta. Komputer znajdował się w jego domu, gdzie mieściła się jego firma. Tam pracowało 15 osób - mówi mec. Dessoulavy-Śliwińska w rozmowie z Wirtualną Polską.
Trudno powiedzieć, czy na komputerze były niedozwolone treści. Trzeba zbadać, czy to pornografia, czy może dzieło sztuki. Tam były różne zdjęcia, ładne zdjęcia. Należały nie tylko do mojego klienta. Będziemy wnosić o dodatkowe opinie biegłego w tej sprawie. Piotr T. często wyjeżdża. Może to ściągnięto na polski serwer w godzinach, gdy na przykład przebywał w Stanach Zjednoczonych - dodaje.
Przypomnijmy, że komputery Piotra T. już w 2007 roku przeszukiwano pod kątem obecności materiałów pedofilskich. Aż taki z niego koneser sztuki?
**Stanek: "Mieliśmy świadomość, że molestowanie jest wtedy, kiedy ktoś wkłada ci rękę w majtki"
**