Ósmy odcinek programu upłynął pod znakiem stylu. Producenci programu chyba chcieli sprawdzić, czy aspirujące modelki XXL mają jakiekolwiek pojęcie na temat mody. W domu modelek zostało pięć dziewczyn. Po odejściu Justyny, atmosfera wyraźnie się polepszyła.
Dziewczyny musiały sprostać trzem zadaniom: sesji w stylu pin-up, spotowi społecznemu i pokazowi mody. Pierwsze zadanie, teoretycznie najłatwiejsze - sesja w stylu pin up, przysporzyła niespodziewane trudności. Wiktoria nie wiedziała kim jest pin-up girl. Mimo tego, że nie miała bladego pojęcia o tym stylu, poradziła sobie całkiem nieźle. Najgorzej poszło Patrycji, którą wyraźnie zjadły nerwy. Może zestresowała się faktem, że fotografował ją pierwszy Polak, który robił zdjęcia Kim Kardashian (co wyraźnie podkreślili twórcy programu)? Najlepiej poszło Kasi, która bardzo dobrze poradziła sobie z… psem. W nagrodę mogła odwiedzić rodziców.
Kolejnym etapem rywalizacji była wizyta w sklepie z używaną odzieżą. Dziewczyny miały za zadanie wybrać sobie dwie stylizacje na wybieg: casual i koktajlową. Miały na to tylko 30 minut. W domu czekały na nich dodatki i maszyny do szycia. Z tego ostatniego najbardziej ucieszyła się Wiktoria, która jak się okazało, szyje od 6. roku życia, a tej sztuki nauczyła ją babcia. Reszta dziewczyn nie miała pojęcia jak używać maszyny do szycia, co zemściło się na wybiegu.
Najbardziej wymagające zadanie czyli nakręcenie spotu społecznego, znowu przerosło Patrycję. Kandydatki na modelki musiały zagrać w spocie namawiającym do adopcji zwierząt w schronisku w Błędowie. Każda z dziewczyn musiała zagrać z jakimś zwierzakiem. O ile zabawa z psem, owcą nie należały do najtrudniejszych to już zabawa z warchlakami, czy koniem nie należała do najłatwiejszych. Kasia przestraszyła się małych dzików, zauważając, że jako jedynej z dziewczyn przydzielono jej dzikie zwierzęta, a nie zagrodowe. Na szczęście przełamała swoje obawy.
Nie przełamała się za to Patrycja, która musiała pobawić się z klaczą. Niestety nigdy nie miała styczności z koniem i była wyraźnie spięta. Emil narzekał na jej sztuczny uśmiech i brak spontaniczności.
Dramat - ocenił jej "naturalność" przed obiektywem.
W finałowym zadaniu dziewczyny wyszły na wybieg w stworzonych przez siebie stylizacjach.
Styl jest dla mnie bardzo ważny, bo ja nawet wyrzucając śmieci muszę dobrze wyglądać - wyznała Joanna.
Dodatkową trudnością był fakt, że dziewczyny musiały od razu przebierać się w drugą kreację. Kandydatki wyrobiły się w czasie, niestety na wybiegu wyraźnie zabrakło energii, na co narzekało jury. Większość stylizacji zebrało dobre recenzje. Nie obyło się jednak bez wpadek. Największą z nich zaliczyła Kasia - podczas prezentacji sukienki… wystawała jej metka.
Wielkie faux pas. Koleżanki nie zauważyły? - pytało złośliwe jury.
Nietrafione okazały się też buty Wiktorii.
Te buty są fatalne. Wyglądało jakbyś wzięła swoje zgrabne nogi, napompowała, przerzuciła sznureczkiem jak baleron. Takie raciczki się zrobiły - wytłumaczyła obrazowo Minge.
Mimo tego modowego faux pas, Wiktoria przeszła dalej. Do półfinału przeszły też: Zuza i Joanna.
Na sam koniec jurorzy poprosili Patrycję i Kasię, którą nie wytrzymała całego stresu. Dziewczyna rozpłakała się przed jury. Łzy chyba zrobiły wrażenie na jurorach, bo z programem pożegnała się Patrycja.
Za tydzień zobaczymy już tylko cztery kandydatki na "supermodelkę plus size". Z fragmentów, które mogliśmy zobaczyć wynika, że w półfinale czeka nas jeszcze więcej łez. Jesteście na to gotowi?
**Trener francuskiego "Top Model": "Dziś nie ma top modelek, to pojęcie umarło"
**