Ciężko policzyć od ilu dokładnie lat Marina zapowiadała premierę swojej płyty. Z roku na rok coraz mniej osób czekało, aż żona bramkarza Juventusu wypuści jakąś muzyczną nowość. Co jakiś czas pojawiały się co prawda pojedyncze piosenki wątpliwej jakości, które miały zwiastować duży projekt, jednak nic takiego się nie stało. Jak się okazuje, Marina po wieloletnim boju i pracy w pocie czoła spłodziła album, który zatytułowała On My Way. Być może stwierdziła, że międzynarodowa rozpoznawalność męża zagwarantuje jej równie światową karierę i z tego powodu zrezygnowała ze śpiewania w ojczystym języku.
Nawet promocja płyty były owiana delikatną nutą skandalu. O pomoc Marina poprosiła swoich fanów - słuchacze mieli wrzucać zdjęcia, do których pozują z kartką papieru, na której napisany był tytuł singla i ilość dni pozostałych do jego premiery. Piosenkarka zapowiedziała, że będzie publikowała wszystkie fotografie swoich fanów w mediach społecznościowych. Niestety, okazało się, że miejsce na jej profilu znaleźli tylko celebryci i popularni znajomi.
Tym razem, w promocji nowego utworu pomogła Marinie... Ewa Chodakowska, która nagrała InstaStory z zakupu wersji cyfrowej piosenki Łuczenko. Nagranie opatrzyła podpisem "stopthehate" i wyrazami wsparcia.
"Hit" Mariny tak się spodobał "trenerce wszystkich Polek", że postanowiła nagrać do niego trening aerobowy, który od razu udostępniła na swoim profilu:
Gdzieś słyszałam, ze to słaby kawałek.. jak dla mnie strzał w dychę .. zwłaszcza na trening aerobowy. Dziś usłyszałam i zaczęłam skakać.. a jak już skakałam, to trening nagrałam @marinaofficial Brawo! Życzę Ci więcej takich HITÓW*_!*
Biorąc pod uwagę fakt, że Ewa w ostatnim czasie została wielokrotnie porównana do swojej odwiecznej rywalki, Anny Lewandowskiej, która jest jednocześnie przyjaciółką Mariny, można pomyśleć, że zrobiła to celowo. Jeśli wcześniej obserwowała jej profil lub profile celebrytów, którzy wzięli udział w promocji singla, to wiedziała, że Łuczenko udostępni jej post. Chodakowska promuje obecnie nowy biznes - niedorzecznie drogie "fit-batony", będąc tym samym kilka miesięcy za Lewandowską - więc przyda się jej taka "ambasadorka". Wydanie czterech złotych na zakup wersji cyfrowej singla, który w zamian oferuje promocje na profilu obserwowanego przez niemal pół miliona osób to dość opłacalny ruch marketingowy.
Marina musiała stanąć w obronie Ewy, ponieważ jej fanki szybko wywęszyły spisek. Zarzuciły Chodakowskiej interesowność w nagłym wspieraniu śpiewającej WAG.
Hola hola... kazdy ma prawo się rozwijać i iść do przodu z nowymi projektami. Wszyscy sie nawzajem inspirujemy w każdej dziedzinie. Ja @chodakowskaewa jak i @annalewandowskahpba szanuje je za ich ciężka prace i fajnie, że dają nam wybór i nas inspirują i motywują do działania. Panie też ze sobą dobrze żyją więc po co ta nagonka? Ja natomiast Cieszę, kiedy inni też doceniają moją pracę tak jAk w tym przypadku.Trzeba się wspierać #girlpower
Jak myślicie, czy po takiej "reklamie" Marina wybierze batony Ewy Chodakowskiej czy zostanie wierna przyjaciółce, Annie? A może pokaże na InstaStory, jak je jednocześnie oba batony, aby żadnej z nich nie było smutno?
**Sablewska zachwyca się Mariną: "Ma świetny wokal, najlepszy z jakim pracowałam"
**