Minęło prawie półtora roku odkąd Martyna Gliwińska pojawiła się u boku Jarosława Bieniuka. Po raz pierwszy pokazali się razem na wystawie Pomorskie Randez Vous. Było to blisko dwa lata po śmierci partnerki Jarka i maki jego trojga dzieci, Anny Przybylskiej.
Nowy związek piłkarza wzbudził mieszane uczucia. Nie brakowało opinii, że układa sobie życie ciut za wcześnie po śmierci Ani. Tabloidy podkręcały atmosferę, snując wymyślone opowieści, jakoby Gliwińska i Przybylska poznały się jeszcze za życia aktorki, a nawet że zaakceptowała Martynę w roli swojej następczyni.
Medialny szum nie sprzyjał miłości. Podobnie jak to, że Jarosław przy trójce dzieci ma pełne ręce roboty i niewiele czasu na randki. Podobno Martyna poczuła się odsunięta na dalszy plan. Sytuacji nie poprawiła publikacja książki biograficznej o Annie Przybylskiej, dzięki której znów wszyscy mówią o zmarłej w wieku zaledwie 36 lat aktorce. Gliwińska w końcu też postanowiła zabrać głos w tej sprawie, ale, niestety, wyszło trochę niezręcznie.
Przypomnijmy: Partnerka Bieniuka wspomina Przybylską: "Zawsze mi obca, a jednak bliska. Żałuję, że nie możemy sobie po prostu pogadać"
Ostatecznie skończyło się rozstaniem. Poinformował o nim osobiście Jarosław Bieniuk, ujawniając w wywiadzie, że wprawdzie się z kimś spotykał, ale w końcu uznał, że nie ma na to czasu.
Przez jakiś czas spotykałem się z kimś, ale uznałem, że na razie to nie ma sensu - wyznał wtedy. Trudno mi jest nawiązać bliską relację, bo mam trójkę dzieci, pracę i mało czasu na budowanie związku.
Trudno to uznać za ciepłą wypowiedź. Nawet nie wymienił Martyny z imienia. Od tamtej pory Gliwińska stara się przekonać wszystkich, że to ona chciała rozstania. Widocznie uznała, że ma już dość poniżeń ze strony Jarka i chce, by przynajmniej w tej jednej sprawie była jasność. Ostatnio znów postanowiła do tego wrócić i na Instagramie zamieściła nie pozostawiające wątpliwości wyjaśnienie, dlaczego uznała związek z Bieniukiem za mało rokujący.
Myślę, że prawdziwe szczęście zaczyna się wtedy, gdy nie musisz już dłużej porównywać się do wszystkich - napisała.