Muniek Staszczyk w odróżnieniu od swojego kolegi po fachu, Pawła Kukiza, nie zabiera tak często głosu w sprawach politycznych. Od czasu do czasu zdarzy mu się zamieścić jakiś wpis na Facebooku, w którym nawołuje do włączenia się i wspierania akcji szczególnie dla niego ważnych. Na przykład rok temu na łamach prasy opowiadał o swoim nawróceniu. Artysta przyznał wówczas, że jest bogobojny i że ze względu na status "gwiazdy rocka" wstydził się chodzić do kościoła.
Założyciel legendarnej grupy T.Love był gościem audycji Mikołaja Lizuta A teraz na poważnie. Gospodarz Radia TOK FM zaczął rozmowę z muzykiem z "grubej rury":
Czy ciebie w ogóle jeszcze cokolwiek obchodzi, obchodzi Polska? - zapytał i po chwili usiłował wbić szpilkę, porównując jego aktywność polityczną do Tymona Tymańskiego, który głośno sprzeciwia się "dobrej zmianie": Czy masz coś do powiedzenia, bo Tymon napisał w "Gazecie Wyborczej" taki esej. Pisze o tobie i Kaziku, że jakoś w sprawie "dobrej zmiany" nie macie zbyt dużo do powiedzenia. A szkoda
Staszczyk nie pozostał dłużny i odwdzięczył się uszczypliwością, w której zasugerował, że Tymon znajduje czas na pisanie felietonów, ponieważ od dawna niczego nie nagrał i zajmuje się tylko bywaniem w programach telewizyjnych:
Wiesz, Tymon zajmuje się jeżdżeniem do Azji. Chyba jakieś kompleksy go zżerają, bo dawno nic nie nagrał poza Kurami. A ja w zeszłym roku nagrałem płytę "T.Love-T.Love", gdzie jest wiele tych rzeczy, o których mówisz
Choć lider T.Love obnosi się ze swoją religijnością, zaprzeczył, jakoby był zwolennikiem rządów PiS i przyznał, że głosował na kolegę z branży, Pawła Kukiza, którym jest trochę zawiedziony:
Myślałem jak kolega, jesteśmy tą samą generacją. Widziałem, że ten temat go od kilku lat unosił. "Muniek, Muniek trzeba coś zrobić, każda władza jest do d...". I potem tam poszedł. Nie wziął pod uwagę jednej kwestii, że każda gra polityczna, to nie jest zabawa z pistoletem na wodę, tylko poważna degeneracja. Brakuje mi punktowania obozu rządzącego, troszkę loda robi i to jest trochę słabe, ale najgorsza rzecz, którą zrobił to to, że wprowadził jakichś dziwnych kolesi
Pod koniec rozmowy, Staszczyk odniósł się też do braku sprzeciwu ze strony artystów do zmian i działań partii rządzącej. Artysta stwierdził, że ludzie już nie potrzebują "głosu rozsądku" jak kiedyś. Teraz pragną tylko zabawy i rozrywki:
Kiedy poparłem lipcowe protesty ws. sądów na swoim fan page'u i nawet nie chodzi o to, że flekowałem PiS, ale powiedziałem parę słów o uchodźcach, że jesteśmy w krwiobiegu Unii i że opinia publiczna podobno jest za tym, żeby być w Unii, to dziwny jest ten stosunek folwarczny, żeby tylko brać, a nic nie dać. Powiedziałem też, że 4-5 tysięcy uchodźców, to nic by się nie stało, to dostałem taki hejt... A ty pytasz o zaangażowaną twórczość, a to chyba dzisiaj nie jest potrzebne ludziom - mówię o śpiewaniu o rzeczywistości. Czy rock zaangażowany ma miejsce, czy nie narodził się neorozrywkowy kołtun, który wymaga od artysty tylko rozrywki?
Ma rację?