Wygląda na to, że rodzima kinematografia doczekała się wreszcie cyklu komedii romantyczno-świątecznych na miarę kultowego już Love Actually. Polscy widzowie mają nawet więcej szczęścia niż Brytyjczycy, bo do kin wchodzi właśnie trzecia odsłona Listów do M.
Zapowiada się hit, bo poprzednie dwie części obejrzało w kinach ponad 5,5 miliona widzów, a ekipa pracująca nad Listami do M. 3 zrobiła wszystko, by ta część była jeszcze lepsza niż poprzednie.
Przez sześć lat, czyli od momentu poznania bohaterów pierwszej części historii, sporo się zmieniło. Emocji dostarczą z pewnością Karina i Szczepan, czyli temperamentna Agnieszka Dygant i spokojny (do czasu) Piotr Adamczyk. Jak zwykle świąteczna atmosfera nie zrobi wrażenia na Mikołaju (w tej roli Tomasz Karolak), który razem z filmowym synem (Mateusz Winka) ruszą na poszukiwanie tajemniczego dziadka. Wojciech Malajkat z kolei będzie musiał zmierzyć się z charakterem Izy Kuny i jej równie porywczej córki, którą gra Weronika Wachowska.
Tak jak i poprzednio, widzowie mogą liczyć na nowe twarze, które dołączyły do obsady. Tym razem to Magdalena Różczka (Karolina, prezenterka radiowa) i partnerujący jej Borys Szyc, czyli policjant Gibon. Danuta Stenka z kolei wciela się w... Rudolfa (!), realizatorkę radiową, która nosi się z klasą prawdziwej rockmanki. Zbigniew Zamachowski będzie obserwować wyczyny swojego kolegi Gibona, a aktorzy młodego pokolenia, Katarzyna Zawadzka i Filip Pławiak, staną u progu wielkiej miłości. Żeby się spełniła, muszą jednak pokonać jedną przeszkodę... O co chodzi i jaką rolę w filmie odgrywa Andrzej Grabowski - to pozostaje tajemnicą.
Za Listami do M. 3 stoi sprawdzona ekipa: reżyser Tomasz Koncecki (Ciało, Testosteron, Lejdis), scenarzyści Marcin Baczyński i Mariusz Kuczewski, Marian Prokop (autor zdjęć do Miasta 44, Belfra, Legend Polskich), Dorota Roqueplo (kostiumograf, która pracowała między innymi przy hicie ostatnich miesięcy, Twoim Vincencie) oraz Joanna Kaczyńska (scenograf).
Wybierzecie się do kina przekonać się, dlaczego najnowsze Listy do M. są jeszcze lepsze od poprzednich?