Miasteczko South Park to uwielbiany przez Amerykanów serial animowany, emitowany już od 20 lat. Najwięcej fanów produkcja ma wśród widzów o lewicowych poglądach, a jej twórcy od lat wyśmiewają Amerykanów za pośrednictwem czarnego humoru i nierzadko wulgarnego języka.
W jednym z ostatnich odcinków zatytułowanym Doubling Down akcja ze szkoły przenosi się do gabinetu Donalda Trumpa, a tam widzimy prezydenta USA rozmawiającego przez telefon z tajemniczą osobą. Z tego, co mówi, możemy jednak wywnioskować, że chodzi o ... Jarosława Kaczyńskiego:
Tak, rozumiem, pe*ale, a ty powinieneś zrozumieć, jak smakują moje jaja, kiedy twój kraj będzie potrzebował pieniędzy. G*wno mnie obchodzisz, ty polski karle - słyszymy.
W tym momencie do gabinetu wchodzą senatorowie, których postać Trumpa wita, jednocześnie żegnając swojego rozmówcę:
Oddzwonię do ciebie. Pier*ol się, z*ebie.
Choć "polski wątek" w serialu jest krótki, trzeba przyznać, że może wzbudzać emocje. Amerykańskie recenzje odcinka na razie nie komentują go, jednak część internautów zwróciła uwagę na ostry żart.
"South Park" był taki od zawsze, śmieją się ze wszystkich - bronią serialu jego fani.
W Polsce twórcy zostaliby już wezwani do sądu?