Ostatnimi czasy kariera muzyczna Gosi Andrzejewicz trochę zwolniła, czego zdaje się nie zauważać tylko ona sama. Być może w błąd wprowadzają ją liczne, chałturnicze propozycje. Piosenkarka wciąż otrzymuje "ciekawe" propozycje występów, niestety, głównie niezwiązanych z muzyką. Ostatnio na przykład wzięła udział w "biegu po nowe życie" oraz zdecydowała się na współprowadzenie Mistrzostw Polski Chippendalesów. Niestety, nie wiadomo czy Gosia zarówno z jedną, jak i drugą dziedziną ma coś wspólnego, jednak jak mawia stare, polskie przysłowie: jak się nie ma co się lubi...
Choć Andrzejewicz nie ma raczej predyspozycji do zaistnienia w modelingu, historia opowiedziana przez nią brzmi jak najpiękniejszy dubajski sen początkującej, polskiej modelki.
Gosia postanowiła podzielić się zakamarkami swojego życia prywatnego w rozmowie z Plejadą. W obszernym wywiadzie opowiedziała między innymi o romansie (podobno czysto zawodowym) z palestyńsko-amerykańskim miliarderem, który prywatnie jest przyjacielem Donalda Trumpa. Farouk Shami jest właścicielem koncernu produkującego kosmetyki przeznaczone do profesjonalnej pielęgnacji skóry i włosów. Choć Gosia miała szansę zostać lubą kosmetycznego barona, odmówiła, gdyż jak sama twierdzi "nie miała pewności, czy jeśli się z nim prześpi, jej kariera rzeczywiście nabrałaby rozkwitu":
Grając koncert w Warszawie dla firmy Farouk okazało się, że wśród publiczności był sam pan Farouk, ten miliarder, przyjaciel Donalda Trumpa. Po koncercie podszedł do mnie, zapytał się czy może wziąć autograf i czy byłabym chętna, by przyjechać do Cancun. Zaproponował mi występ - relacjonuje Gosia. Ja tam nie pojechałam jako dziewczyna do towarzystwa, albo nie wiadomo kto, tylko jako piosenkarka. Zostałam wyróżniona. Zapłacono mi za ten występ bardzo fajne kwoty, o których w Polsce mogłam tylko pomarzyć. Ja nie wiem, czy gdybym poszła z nim do łóżka, to moja kariera w Stanach nabrałaby rozkwitu. Często czyta się o dziewczynach, które faktycznie idą do łóżka z facetami, a później kończy się na tym, że pan je wykorzystał, że było miło dla niego, a dziewczyna po prostu zostaje z niczym. Aż tak naiwna, to absolutnie nie jestem. Nie przypuszczam, że coś by z tego potem było.
W dalszej części wywiadu Gosia wyznaje, że miała bardzo dużo niemoralnych propozycji od osób z branży. Wszystkie zawsze odrzucała. Jak sama twierdzi, być może niechęć do współżycia z producentami sprawiła, że płacili oni serwisom plotkarskim w celu zniszczenia jej dobrego imienia:
Miałam bardzo dużo propozycji łóżkowych - chwali się Andrzejewicz. Myśleli, że jestem łatwym kąskiem i że będę chciała się godzić na różnego rodzaju układy. Odmawiałam. To byli ludzie z branży. Ja mogę teraz gdybać, że może ktoś zapłacił danemu redaktorowi w portalu plotkarskim i powiedział: ok, to nakręćcie na nią taką kampanię nienawiści i szkalujcie ją, albo nie puszczajcie jej w dużej rozgłośni, bo nie chciała pójść ze mną do łóżka.
Gosia, zapewniamy: nam nikt nie zapłacił. Pogrążyłaś się sama.
**Andrzejewicz o samopodpaleniu mężczyzny: "Ten pan był bardzo zdesperowany"
**