W sobotni wieczór odbył się finał programu Twoja Twarz Brzmi Znajomo, który wygrał Kacper Kuszewski. Aktor na scenie zaprezentował się jako Maria Callas, a nagrodę 100 tysięcy złotych przekazał na Centrum Praw Kobiet, któremu rząd odmówił dofinansowania.
O powodach swojej decyzji zwycięzca opowiedział w rozmowie z Gazetą Wyborczą. Dziennikarka przeprowadzająca wywiad zauważyła, że jego gest można odebrać jak "pewnego rodzaju manifestację polityczną" w dobie publicznej debaty nad prawami kobiet. Kuszewski twierdzi jednak, że nie miał takich intencji.
To nie jest żadna manifestacja polityczna i szczerze mówiąc, nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mój gest może zostać tak odczytany. I nie chciałbym, żeby tak go postrzegano. To była decyzja ludzka, a nie polityczna - zapewnia Kacper. (...) Wiem też, że ostatnio ta organizacja została pozbawiona znacznej części funduszy na swoją działalność, więc potrzebuje wsparcia, tak jak potrzebują go podopieczne fundacji (...). A jeśli przy okazji mój gest skłoni kogoś do zastanowienia się, do wysnucia własnych wniosków, to super.
Wokalista ubolewa nad tym, że społeczeństwo pod rządami Prawa i Sprawiedliwości jest podzielone i jasno staje po stronie kobiet, którym odmówiono dotacji.
Nie może być tak, że pomoc ludziom, którzy są w opresji, są bezbronni, jest uzależniona od politycznych poglądów, nastrojów czy trendów. (...) Obecnie ludzie w Polsce są podzieleni, nawzajem skaczą sobie do gardeł. Wszystkie wypowiedzi padające w przestrzeni publicznej mają od razu wymiar polityczny i od razu muszą być wymierzone przeciwko komuś. Ja się na to nie zgadzam. Za ten stan w Polsce obciążam po równo polityków i media, które grają w tę grę dzielenia nas, Polaków. (...) To gest w obronie i za kobietami, które potrzebują pomocy - tłumaczy.
Kuszewski jest oburzony tym, że rząd nie przyznał potrzebującym kobietom dofinansowania, jakby "w odwecie" za czarne marsze i próby dochodzenia swoich praw.
Prywatnie uważam, że nie może tak być, że partia rządząca odbiera jakiejś organizacji pieniądze z powodu takich, a nie innych przekonań. Zwłaszcza że - o ile wiem - ta decyzja została w 2016 roku umotywowana tym, iż Centrum Praw Kobiet "zawęża pomoc tylko do określonej grupy pokrzywdzonych". Równie dobrze można odebrać fundusze organizacji, która zajmuje się chociażby wspieraniem chorych na stwardnienie rozsiane. Absurd - ocenia aktor.
Kacper zwraca też uwagę na to, że przemoc wobec kobiet to problem na ogromną skalę.
Swoim gestem chciałem więc zwrócić uwagę na wagę problemu. Szacuje się, że rocznie około 800 tysięcy kobiet w Polsce pada ofiarą przemocy domowej. To przerażające liczby, zważywszy że żyjemy w społeczeństwie, które deklaruje tak ogromne przywiązanie do wartości rodzinnych i chrześcijańskim.
Kuszewski nie zgadza się też na dyskryminowanie kobiet w miejscach pracy i odmawianie im zrównania praw. Uważa, że mężczyźni w większości traktują płeć piękną niesprawiedliwie.
Bliska jest mi także kwestia równych praw kobiet. Nie mogę się nadziwić głosom, które podają w wątpliwość ten postulat. (...) A przecież ciągle fakty są takie, że liczba kobiet w radach nadzorczych spółek czy w gabinetach kolejnych rządów jest ciągle mniejsza niż liczba mężczyzn. Ciągle mówi się o tym, że ich zarobki za tę samą pracę są niższe. Że wciąż, kiedy kobiety podnoszą kwestię swoich praw, męska strona traktuje to protekcjonalnie i z pobłażaniem, tak jak zdarzało się podczas niedawnej kampanii "me too" na Facebooku. Nie umiem się na to zgodzić - stwierdza aktor.
Niestety, w praktyce nie tylko mężczyźni deprecjonują znaczenie kampanii, w której kobiety - często po raz pierwszy po wielu latach - decydują się opowiedzieć o traumie związanej z molestowaniem seksualnym.
Ich historie drażnią też inne kobiety, które są zdania, że opowiadanie, że było się ofiarą przemocy seksualnej to próba "wypromowania się", zwrócenia na siebie uwagi lub zagłuszenia wyrzutów sumienia o bycie... kobietą lekkich obyczajów.
Przypomnijmy: Popularna blogerka ostro krytykuje akcję #MeToo: "Lepiej być ofiarą niż ZWYCZAJNĄ KU*WĄ!"
**Kuszewski: "Żaden aktor nie dostaje za dzień zdjęciowy 7 tysięcy złotych!"
**