Od czwartkowego tekstu, w którym ujawniliśmy, że Marina obraziła się na nas za artykuł o jedzeniu kabanosów na jachcie, zdążyło się zmienić całkiem sporo. Niestety, na gorsze dla celebrytki. Niefortunnie złożyło się, że Marina wysłała nam pismo akurat tego dnia, w którym ukazał się jej słodki wywiad w Vivie i jakoś mało kto uwierzył jej, jak bardzo jest "pokrzywdzona". Nie pomogło też płakanie na Instagramie (!), bo internauci bezlitośnie zauważyli, że Szczęsna nie jest "dojrzałą i pewną siebie kobietą". Widzisz Marina, czyli to znowu nie nasza wina. Instagramowi też wyślesz pismo, by usunął niepochlebne komentarze na Twój temat?
Przypomnijmy: DOCZEKALIŚMY SIĘ: Marina wysłała nam pismo! Twierdzi, że ukazujemy ją jako "osobę PUSTĄ i POZBAWIONĄ TALENTU MUZYCZNEGO"...
Jeśli myśleliście, że nie może być gorzej, to wyprowadzamy Was z błędu. Owszem, może, bo do dyskusji włączyła się "tajna broń" Mariny w osobach jej bogatego męża, Wojciecha Szczęsnego oraz... Gosi Andrzejewicz. Tak, dobrze przeczytaliście: Gosia Andrzejewicz broni Mariny, kibicując jej w wysyłaniu pism do Pudelka i chwaląc się, że wydała 18 (!) teledysków. Pamiętacie chociaż trzy? My nie bardzo.
Piłkarz natomiast postanowił zacząć się kłócić... z Karoliną Korwin Piotrowską. Oczywiście na Instagramie. I oczywiście w stylu swojej żony. Najpierw napisał, że dziennikarka jest zazdrosna o sesję Łuczenko w Vivie, bo magazyn nie lubi ludzi "z podwójnym podbródkiem", ale ona na pocieszenie może "podesłać jej Diora" (!). Potem było jeszcze ciekawiej:
To przykre, kiedy osoby, które istnieją w mediach dzięki hejtowaniu innych ludzi, po raz kolejny chcą się wybić na czyjejś popularności i robią zawsze jakiś ruch by się przejechać na fali nośnego tematu (...) - pisze Szczęsny do Piotrowskiej, zaznaczając, że "nośnym tematem" ma być premiera płyty Mariny.
Tak, takie rzeczy tylko w Polandi. Za granicą, tam gdzie pracuję, takich ludzi się tępi. Jakby się Pani interesowała czymś więcej niż plotki, dyskredytowanie i obrażanie innych ludzi, to by się Pani dowiedziała, dlaczego akurat moją żonę zaprosili na okładkę - MaRina wydaje kolejny, świetny album muzyczny, który cieszy się bardzo dobrą opinią recenzentów muzycznych, a to że jest piękną kobietą i ma zdecydowanie więcej zasięgu oraz słuchaczy nie zaszkodziło w tym by pojawiła się na okładce - to typowe promując album muzyczny i chyba nikogo nie dziwi, oprócz Pani.
Cóż, nam się wydaje, że dziwi jednak trochę więcej osób, ale może Wojtek też nie czyta komentarzy na Pudelku.
Na szczęście czytają nas inni dziennikarze, którzy zauważyli, że Marina rzekomo nienawidzi dziennika Fakt. Zastanawiające jest jednak to, że... sama pokazała się w redakcji gazety, by udzielić wywiadu. Mało tego, całą sprawę opisał na swoim blogu... dziennikarz Faktu, bo Marina zgodziła się na nagrywanie rozmowy, czego dowodem są opublikowane screeny. W Fakcie opowiedziała, jak dobrze się jej żyje z Wojtkiem, który wyciska jej sok z granatów.
Wybiórcza pamięć czy zmienny gust? Powiedzielibyśmy raczej, że drobne kłamstewka, którymi Marina karmi swoich fanów.
Łuczenko zapewnia przecież, że nie ma żadnej osoby, która dba o jej wizerunek i opiekuje się nią PRowo. Ciekawe jednak, dlaczego od kilku dni do skrzynek dziennikarzy showbiznesowych trafiają maile od jej... "PR management", Iwony Walskiej, o czym też napisał dziennikarz tabloidu. Do nas jak na razie jeszcze nie dotarły, ale czekamy z niecierpliwością.
Jak Marina to wytłumaczy? Może znowu wezwie na pomoc Wojtusia i Gosię? Tylko chyba nawet jemu nie wystarczyłoby pieniędzy na "Diory", którymi chciałby "pocieszyć" negatywnie komentujących jego żonę...
A może Wy chcecie dostać coś od Wojtka? Czekamy na zgłoszenia pod adresem donosy@pudelek.pl. My wyślemy mu listę.
**Nierozłączne Marina i Sara promują swoją przyjaźń na ulicy
**