Robert Lewandowski i jego małżonka, Ania, od dawno nie schodzą w Polsce z pierwszych stron gazet. Cały czas są zapraszani na najważniejsze eventy, gdzie chętnie udzielają wywiadów. Oboje biorą udział w coraz to nowych kampaniach reklamowych lub inwestują zarobione pieniądze we własny biznes, choć nie zawsze ich pomysły okazują się być trafione.
Robert postanowił w rozmowie ze Sportowymi Faktami pokazać swoje drugie oblicze, którego nie znajdziemy na bilboardach i w spotach reklamowych. Już na samym początku rozmowy piłkarz przyznał, że w domu zachowuje się zupełnie inaczej, choć "na boisku również nikogo nie udaje":
Nigdy nikogo nie udaję na boisku, bo wtedy nie myślę o tym, jak wyglądam i co robię. Gram, strzelam gole. Ludzie wchodząc do mieszkania zdejmują buty, ja zostawiam w progu maskę. Z rodziną, z przyjaciółmi - przy bliskich czuję się swobodnie. Robię wtedy to, co sprawia mi radość. I nie przejmuję się niczym, nie czuję presji. - mówi.
"Lewy" otwarcie przyznał, że na to, jakim jest człowiekiem wpłynęły przede wszystkim zdarzenia z przeszłości: Szybko straciłem tatę. Miałem szesnaście lat i musiałem dojrzeć życiowo - przyznaje.
Po raz pierwszy w szczerej rozmowie, piłkarz opowiedział o zderzeniu z ojcostwem i zbliżaniu się wielkimi krokami do "trzydziestki". Jak się okazuje, w życiu rodzinnym idzie mu tak dobrze jak na boisku, a narodziny Klary bardzo go zmieniły:
Trzydziestka zaraz będzie na karku. Myślę, że dużo zmienia ojcostwo. Nie ma co ukrywać - wcześniej, jak słuchałem opowieści kolegów, jakie to uczucie mieć dziecko, to chyba za bardzo nie rozumiałem, o co chodzi - tłumaczy. Cieszyłem się, że mi to opowiadają, cieszyłem się ich szczęściem, ale o wszystkim przekonałem się dopiero, gdy Klara przyszła na świat. Kiedy rodzi się dziecko, pojawia się ktoś, kto może cię zmienić, chociaż sam tego nie będziesz wiedział. Ja już to zauważyłem. Ostatnio dostałem pytanie, co we mnie zmieniła Klara. Otworzyła mnie na świat, na rzeczy, których wcześniej nie widziałem.
Ojcostwo daje też Lewandowskiemu dużo radości. Szczęśliwy tata pochwalił się, że "potrafi wszystko zrobić przy swoim dziecku" i że chętnie wstaje do córki w nocy:
Nie potrafię sobie nawet wyobrazić, że jestem tatą, który czegoś przy swoim dziecku nie potrafiłby zrobić - zapewnia. To wynika z tego, kim jestem. Nie ma możliwości, że nie potrafię zmienić pieluchy, przygotować jedzenia, albo sprawić, że mała zaśnie. Oczywiście mógłbym powiedzieć Ani, że nie dam rady. Ale o tym mówiłem wcześniej - ja nie mówię, że nie dam rady. Źle bym się z tym czuł. Nie lubię czegoś nie wiedzieć, szczególnie jeśli chodzi o moje dziecko. Kiedy Ania przestanie karmić, chcę mieć możliwość zostania z Klarą sam na weekend. To też jest fajne, nawet teraz, kiedy czasem mamy tylko siebie na kilka godzin. To jest wspólny czas, nikt go nam nie zabierze. Czekam na takie chwile i cieszę się z nich.
Za matkę swojego sukcesu i największego motywatora uważa żonę. Twierdzi, że dzięki niej, nie zrobiłby takiej kariery:
Gdyby nie Ania, nie byłbym w miejscu, w którym jestem. Nie przeskoczyłbym pewnej granicy. Może pozostałbym piłkarskim rzemieślnikiem. Dzięki żonie zobaczyłem, że mogę więcej trenować, bardziej intensywnie, że stać mnie na lepsze wyniki i że mogę stać się lepszym zawodnikiem.
_
_
_
_