Edyta Górniak kilka tygodni temu dowiedziała się, że jeśli chce uniknąć wózka inwalidzkiego, to musi natychmiast zająć się swoim kolanem, uszkodzonym podczas upadku z konia przed kilkunastu laty. Przez ten czas Edyta nie odczuwała skutków kontuzji, jednak z czasem stłuczona rzepka uległa przesunięciu i zaczęła sprawiać kłopoty.
Piosenkarka obiecała lekarzom, że jakoś wciśnie operację w napięty grafik, pod warunkiem, że oni też pójdą jej na rękę. W związku z tym zabieg odbył się w nocy z czwartku na piątek, bo wcześniej Edyta miała sesję zdjęciową do nowego singla. Na salę operacyjną przyjechała prosto z planu. W prywatnej klinice też zresztą poczuła się jak gwiazda i kiedy tylko odzyskała świadomość po narkozie, od razu wrzuciła na Instagram kilka zdjęć z tego ważnego wydarzenia.
Jak ujawnia znajoma Edyty w rozmowie z Faktem, chociaż lekarze sugerowali zabieg w znieczuleniu miejscowym, piosenkarka ze strachu uparła się na narkozę.
Edyta przeszła operację pod narkozą - ujawnia informator tabloidu. Bardzo się jej bała. Na szczęście wszystko się udało.
Górniak, niestety, po wyjściu ze szpitala nie może pozwolić sobie na zwolnienie tempa. Obiecuje jednak, że będzie słuchała lekarzy.
Nie mogę się oszczędzać, ale cały czas będę pod okiem specjalistów, którzy dopilnują, bym powoli wracała do pełnej sprawności bez bólu - zapewnia w tabloidzie. Przez kontuzję nie miałam pełnej równowagi i nie mogłam na przykład trenować jogi. Po rehabilitacji powinnam mieć przez 10 lat spokój z kolanem.
**Poruszona Górniak szczerze o rozstaniu: "Będę jeszcze długo kochała Williama"
**