W ciągu ostatnich miesięcy już kilkunastu znanych i wpływowych mężczyzn z Hollywood zostało oskarżonych o przemoc seksualną. Tym razem chodzi o Nicka Cartera, członka zespołu Backstreet Boys, który swoje triumfy święcił na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych. Ofiarą gwałtu ma być Melissa Schuman, amerykańska piosenkarka należąca do popularnej niegdyś formacji Dream. Do zdarzenia miało dojść w 2002, kiedy oboje grali w filmie Klątwa Halloween. On miał wtedy 22 lata, ona 18. Któregoś dnia po skończeniu zdjęć Carter miał zaprosić dziewczynę i jej przyjaciółkę do swojego apartamentu w Santa Monica. Melissa opisała całe zajście na swoim blogu.
Przyjechałyśmy wraz z przyjaciółką do mieszkania, w którym właściwie nie było mebli. Nawet stołu czy kanapy w salonie. Jedynie telewizor i konsola. Carter wraz z kolegą w coś grali.
W pewnym momencie Nick zaproponował, żeby udali się do jego biura, gdzie miał puścić jej swój nowy utwór. Gdy zostali sam na sam, mężczyzna zaczął całować Schuman i zdejmować jej spodnie. Mimo usilnych protestów, zainicjował seks oralny, po czym kazał się zrewanżować.
Mówiłam mu, że nie chcę posuwać się dalej, ale nie słuchał. Bałam się. Czułam się jak w potrzasku. Był nieustępliwy. Moje NIE było bez znaczenia – wspomina dziewczyna.
Potem Nick zaprowadził ją do sypialni. Piosenkarz był agresywny i nieustępliwy, a na słowa Schuman, że swoje dziewictwo chce zachować dla męża, odpowiedział: "Ja mogę być twoim mężem".
Wtedy doszło do gwałtu. Po całym zdarzeniu członek Backstreet Boys miał dzwonić do niej jeszcze przez kilka tygodni, ale Melissa nigdy nie odebrała. Chciała zgłosić sprawę na policję, jednak jej menadżer ostrzegł ją, że za Carterem stoją najlepsi prawnicy. Nastolatka postanowiła nie wyjawiać sprawy i zniknąć z show biznesu.
Nick Carter jak dotąd nie skomentował sprawy.