W piątek wieczorem podczas sesji Rady Miejskiej Świdnicy doszło do awantury z podtekstem rasistowskim. Obrady dotyczyły między innymi jednego z największych biegów na Dolnym Śląsku, Półmaratonu Świdnickiego. W trakcie posiedzenia poruszenie wywołała interpelacja Dariusza Sienko, który zażądał zapisu... zakazującego udziału w imprezie biegaczom z Kenii. Jego zdaniem Kenijczycy startują w tego typu imprezach z czystej chęci zysku, a bieganie traktują jak pracę.
Co Pani prezydent zamierza zrobić, by powstrzymać proceder, jakim jest udział Kenijczyków w imprezie współorganizowanej przez miasto? - pytał radny. Zawodnicy ci przyjeżdżają tu, nie by uczestniczyć w sportowej rywalizacji, ale by pracować i zarabiać. Startują w wielu imprezach, wszystko organizuje im manager, który potem bierze za to od nich pieniądze.
Następnie Sienko porównał Kenijczyków... do zwierząt cyrkowych.
To przypomina cyrk z żywymi zwierzętami, na którego występy miasto nie daje zgody - grzmiał.
Na słowa Sienki ostro zareagował inny radny, Marcin Paluszek.
Pan porównuje ludzi do zwierząt. To niedopuszczalne - powiedział.
Podobnego zdania był przewodniczący rady, Jan Dzięcielski, który uznał, że Sienko posunął się za daleko.
To są wycieczki rasistowskie. Gdyby Pan radny Sienko chociaż raz przebiegł się w półmaratonie tak jak ja czy radny Paluszek to może przewietrzyło by mu to umysł. Bo widzę, że tego przewietrzenia brakuje - mówił Dzęcielski.
Sienko bronił się jednak, że nie jest rasistą, ale nie pozwoli na to, aby Kenijczycy sięgnęli po nagrody finansowe za udział w biegu.
Gdzie tu jest rasizm? Ja nie użyłem słowa rasizm - oburzał się radny. Ja Kenijczyków do Świdnicy zapraszam, ale nagród finansowych nie będzie.