Maja "Stara dzidziutków" Bohosiewicz jest jedną z najbardziej popularnych instamatek w Polsce. Na profilu na Instagramie bardzo często zamieszcza wpisy reklamowe, w których radzi obserwatorkom jakich produktów używać. "Influencerka" postanowiła wykorzystać swój wpływ na opinię publiczną i poruszyć jeden z najgorętszych tematów dotyczących macierzyństwa: kar cielesnych.
W obszernym wpisie Bohosiewicz już na samym wstępie zaznaczyła, że jest zagorzałą przeciwniczką bicia dzieci i że każdy klaps to przemoc fizyczna.
No dobra, siadam i piszę. O dzieci biciu. Czy tam o klapsach. Jak kto woli. Jest to jeden zbiór. Tyle, że nie każde bicie jest klapsem. Ale każdy klaps jest biciem. Temat wydać by się mogło oklepany (jak dziecięca pupa) ale jakże żywe emocje w was nadal wzbudza - zaczęła.
W dalszej części wpisu, przyznała otwarcie, że popiera kopiowanie wypowiedzi w Internecie i wysyłanie ich do pracodawców, aby ci karali swoich pracowników. Sytuację opisała na przykładzie swojego znajomego, który nie uznaje "bezstresowego" wychowania dzieci i przyznaje, że zdarzyło mu się dać klapsa swojemu dziecku, gdy to wkładało paluszki do kontaktu, jednocześnie twierdząc, że nie wtrąca się w wychowanie dzieci.
Dziwi mnie również fakt, że klapsy mają coś wspólnego z wychowaniem, ale okej... od początku. Kolega na forum napisał, że bicie jest złe, ale raz klapsnął synkowi, bo wsadzał palce do kontaktu, no i się synek nauczył, już nie wkłada. Ktoś przeczytał, po mailu odszukał kto to i napisał do prezesa firmy w której pracuje, że ich pracownik pochwala publicznie bicie dzieci. Wszyscy oburzeni, że donosicielstwo, że ludzie są chorzy itp. A ja sobie myślę, że dobrze, że istnieje w ludziach taka postawa ażeby stanąć w obronie małych ludzi, którzy sami o siebie nie zawalczą - napisała. Osoby publiczne, osoby piastujące wysokie stanowiska publicznie POWINNY dawać dobry przykład i edukować innych, że kary cielesne to porażka wychowawcza i słabość karającego. Jasne, rozumiem, każdemu z nas czasami puszczają nerwy, gotuje się w mózgu złość i bezsilność, ale musimy mieć świadomość, że jeżeli zastosowaliśmy klapsa, to nie była to konieczność, tylko nasza porażka, za którą należy przeprosić, bo każdemu bez względu na wiek należy się szacunek. Budowanie autorytetu na strachu i przemocy być może przynosi efekt w postaci odpowiedniego zachowania, ale nie wynika ono z tego, że młody człowiek staje się mądrzejszy i empatyczny. Tylko wytresowany, bo wie, że czeka go kara, bolesna i zawstydzająca. Tyle mądrych książek powstało napisanych przez wybitnych psychologów, Internet jest pełny ciekawych artykułów, wiedza leży wręcz na ulicy, nie musimy uciekać się do metod naszych ojców, którzy swoim srogim spojrzeniem potrafili zabijać. Jest też różnica w spokojnym uchwyceniu dziecka za ramiona, patrzeniu mu w oczy w ataku histerii i spokojnym mówieniu lub przemocowa wersja tego samego zachowania, kiedy chwytamy dziecko za ramiona, troszkę za mocno, i słowa: uspokój się, cedzimy przez zęby z agresją w oku. Pamiętajcie, traktujmy nasze dzieci z szacunkiem, pamiętajmy o wyznaczaniu granic, pamiętajmy o słowie: NIE, ale nigdy przenigdy NIE UŻYWAJMY PRZEMOCY ANI FIZYCZNEJ ANI SŁOWNEJ. - naucza siostry Soni Bohosiewicz.
Pod wpisem od razu pojawiło się mnóstwo komentarzy. Wiele kobiet zaczęło przyznawać rację młodej mamie i pochwalały jej postawę w docieraniu do świadomości rodziców.
Bardzo mądrze napisane, dużo osób Cię obserwuję więc mam nadzieję ze trafi to do wielu ludzi. Bardzo mi przykro ze wiele ludzi nadal żyje tym co było kiedyś, ze kiedyś pewnie tak robili dzieciom ale to przemoc po prostu, czy lżej czy mocniej, przemoc. Nikt bez względu na to co dziecko zrobiło nie ma prawa go skrzywdzić, dziecko nie potrafi się obronić - napisała jedna z internautek.
Inne zaś zarzucały jej nieopierzenie oraz że jej rady rodzicielskie to tylko teoria, która z praktyką niewiele ma wspólnego i że "bezstresowe wychowanie" wygląda dobrze tylko na papierze. Maja kontratakowała mówiąc, że "bezstresowe wychowanie to bujda" i że "trzeba stawiać granice, ale nie strachem i bólem".
Na ten komentarz postanowiła odpowiedzieć jedna z fanek:
Maja nie obraź się, ale piszesz, że bezstresowe wychowanie to bujda, że trzeba stwarzać granice, tylko, że jak się ogląda Twoje filmiki na których jest Zachary widać, że Ty mu pozwalasz dosłownie na wszystko, on robi co chce, a Ty nie reagujesz. To nie jest tylko moje zdanie, bo i tutaj pojawiły się podobne komentarze i pamiętam, że multum takich komentarzy pojawiło się na Pudlu po Twoim insta story, gdzie pozwalasz mu drzeć pieniądze. Więc wiesz zanim zaczniesz kogoś pouczać co jest dobre, a co złe to zacznij może najpierw od swojego podwórka.
Przypomnijmy: Maja Bohosiewicz pochwaliła się jak jej syn RZUCA STUZŁOTÓWKAMI... "Ale żeś piznął, O JA SYNEK"
Uważacie ją za autorytet?
**Maja Bohosiewicz o macierzyństwie w mediach społecznościowych. "Wkurza mnie ten wyidealizowany świat"
**