Telewizja Polska wyemitowała w niedzielę wieczorem finałowy odcinek czwartej już edycji Rolnik szuka żony, podsumowujący tegoroczne zmagania w walce o miłość z inwentarzem w tle. Chociaż Marta Manowska dzielnie walczyła o godność programu i jego uczestników, trudno było przeoczyć fakt, że zachowanie rolników trochę wymknęło się producentom spod kontroli: Karol spotkał się z Jagodą dwa razy przed przyjazdem trzech kandydatek do jego domu, zaś Piotr najpierw pozbył się swoich wybranek, następnie zaś zapłodnił nowoprzybyłą na gospodarstwo Kasię.
Dzisiaj w Dzień Dobry Polsko pojawiła się więc para, która wzbudza najmniej kontrowersji - a w zasadzie tylko sympatię - czyli Małgorzata Sienkiewicz i Paweł Borysewicz. Opowiedzieli, jak udział w programie zmienił ich życie.
Myślę, że te pierwsze syndromy tego, że to szczęście się pojawi były już na początku, tylko po prostu dalsze etapy udowodniły to, że to jednak jest to - tłumaczyła 28-letnia Małgosia. Młodszy od niej o cztery lata Paweł dodał, że szansę na prawdziwe poznanie mieli dopiero, gdy przestały towarzyszyć im kamery. Dopiero, gdy zobaczyłem, że zostaliśmy sami, kamery zostawiły nas i zaczęło się prawdziwe życie.
Pytana o plany na przyszłość młoda rolniczka przyznała, że jeszcze przez jakiś czas muszą godzić się na związek na odległość, w związku ze zobowiązaniami zawodowymi mieszkającego w Szwecji Pawła.
Naszą przyszłość realizujemy każdego dnia i każdy dzień spędzony upewnia nas tym, żeby podejmować jakieś dalsze kroki, żebyśmy byli razem na co dzień, bo wiadomo, Paweł jeszcze chwilowo jest w Szwecji, ale wszystko jest na dobrej drodze. Myślę, że nowy rok będzie dla nas kluczowy - wyznała. Dostaliśmy najpiękniejszy prezent na święta, bo jesteśmy razem i te święta też spędzimy razem i zobaczymy, co przyniesie nam najbliższa przyszłość.
Na koniec Paweł zapewnił, że na pewno odnajdzie się na gospodarstwie, a Małgosia "uczyła go już orania"... Kibicujecie im?
**Poruszona Górniak szczerze o rozstaniu: "Będę jeszcze długo kochała Williama"
**