Kilka tygodni temu dyrektor programowa Polsatu, Nina Terentiew, zapowiedziała powrót Tańca z gwiazdami na wiosnę przyszłego roku. Najwyraźniej doszła do wniosku, że pół roku odpoczynku od show w zupełności widzom wystarczy. Niestety, krótko po tej zapowiedzi, w warszawskim sądzie ruszył proces Cezarego P., znanego jako "diler gwiazd”" a wśród jego klientów znajduje się podobno pół ekipy show. Więc nadal nie bardzo wiadomo, kto będzie trenował nowych uczestników, skoro tancerze, między innymi Anna G. oraz Rafał M., przeważnie siedzą w sądzie.
Kłopot jest też z jurorami. Ze względu na stan zdrowia Beaty Tyszkiewicz oraz wizerunkową kompromitację Andrzeja Grabowskiego, który publicznie oskarża żonę o to, że uroiła sobie dwa udary, zmiany wydają się nieuniknione. Zobacz:
Podobno producenci chcieli też wymienić prowadzącą. Paulina Sykut-Jeżyna, która półtora roku temu zastąpiła Annę Głogowską, już im się znudziła. Idealną kandydatką wydawała się Barbara Kurdej-Szatan, która zachwyciła szefów Polsatu swoją rolą w serialu W rytmie serca. Jednak, jak donosi Fakt, nic z tego nie będzie. Wątpliwe jest nawet, czy Kurdej-Szatan będzie mogła wystąpić jako uczestniczka show, o czym podobno marzy Rafał Maserak.
Na przeszkodzie stoi bowiem konflikt interesów między firmą Play, z którą Barbara jest związana kontraktem i kontrolowaną przez szefa Polsatu Zygmunta Solorza-Żaka, telefonią Plus.
Partnerem "Tańca z gwiazdami" jest firma telekomunikacyjna konkurująca z tą, której twarzą jest Basia - przyznaje informator tabloidu. _**Ten konflikt interesów jest nie do pogodzenia.**_
Tymczasem, z powodu nawału obowiązków Kurdej-Szatan poprosiła producentów _**M jak miłość**_, by wysłali jej postać za granicę. Podobno miał być to wstęp do wygaszenia jej wątku. Jednak ekipa, przerażona możliwością utraty aktorki, postanowiła ją przekupić i zaproponowała jej 7 tysięcy złotych dniówki.
Wiemy, że Basia jest pochłonięta innymi projektami, ale bardzo zależy nam na tym, by została - potwierdza osoba z produkcji serialu. Zgodziliśmy się na to, by grała mniej, ale jej postać będzie się od czasu do czasu pojawiała.
Miło, że się zaczyna w końcu wyjaśniać, na co prezes Jacek Kurski potrzebował 800 milionów złotych z budżetu państwa, czyli podatków wszystkich Polaków. Zobacz: Kurski dostał 800 milionów złotych od... Beaty Szydło!