Robert Lewandowski pochodzi ze sportowej rodziny. Jego mama, Iwona jest siatkarką, a tata, Krzysztof Lewandowski był judoką. Niestety, zmarł, kiedy Robert miał zaledwie 16 lat. W rozmowie z magazynem Viva mama piłkarza wspomina tamte ciężkie czasy.
To było dla niego bardzo trudne. Zabrakło rozmów z tatą, jego wskazówek i wymagań, bo mój mąż był bardzo wymagający. Umarł właściwie nagle, bo przeszedł operację, wyszedł do domu, ale dwa dni później już nie żył. Serce było za bardzo obciążone. A jeszcze przed zabiegiem żartowaliśmy sobie: "Iwonka, poszukaj sobie jakiegoś fajnego faceta, bo życie toczy się dalej, a na stypie niech twoje przyjaciółki podadzą gołąbki i strogonowa" - wspomina Iwona Lewandowska. Co ty opowiadasz, będziesz żył długo i szczęśliwie - złościłam się na niego. A potem zmarł w nocy, bo tak mu widać było pisane.
Wychowany w rodzinie sportowców Robert od początku był wdrażany do dyscypliny. Jak wyznaje jego mama, wiele wskazuje na to, że to właśnie ona ukierunkowała go jeszcze w dzieciństwie.
Jestem siatkarką, grałam w pierwszej lidze, studiowałam na AWF-ie, a ponieważ nie miałam odpowiedniego wzrostu do siatkówki, musiałam pracować podwójnie - ujawnia. Siłownia, treningi, skoki. W moim życiu było wszystko poukładane. Robert też grał w siatkówkę, podobnie jak jego siostra. Niestety, był za niski. Ale niedaleko było boisko. Robert miał talent również do tenisa, w szkole wygrywał turnieje, ale z drugiej strony patrzył na mnie, jak grałam z dziewczynami - cały czas byłam w rytmie treningowym. I on też tak chciał. Proszę się nie śmiać, naprawdę grałam w piłkę nożną. Ale nie byłam talentem. Natomiast delektowałam się widokiem układania stóp u piłkarza. Jak jeździłam na treningi z Robertem i patrzyłam, jak on układa stopę, to z dnia na dzień widziałam różnicę. Pamiętam jeszcze mecz naszej kadry za czasów trenera Smudy. Znałam cały zespół, wiedziałam, kto na jakiej pozycji gra, że ten powinien grać na lewej obronie, a tamten na prawej i miałam wątpliwości, czy taktyka nie ma błędów. Potem okazało się, że miałam rację.
Czyli wraz z rozwojem kariery Roberta wychodzi na to, że jego sukces miał wiele matek… Ostatnio jednak większość zasług przypisuje sobie żona piłkarza, Anna Lewandowska, która, jak zapewniła kilka dni temu w programie Kuby Wojewódzkiego, "ma na to papier". Po meczu z Wolfsburgiem, gdy będący w rewelacyjnej formie Lewy strzelił pięć bramek w dziewięć minut i złożył się do szóstej, ale ktoś obronił, jego żona zamieściła w Internecie komentarz, w którym zauważyła skromnie, że "nowe tajniki dietetyczne podziałały".
Przypomnijmy: Lewandowska o pięciu golach męża: "Pękam z dumy!"
Chociaż Anna przy każdej okazji zapewnia, że nie rozwiodłaby się z Robertem, gdyby przyłapała go na jedzeniu kebaba, jej teściowa przyznaje, że jest bardzo restrykcyjna w kwestii diety i traktuje Roberta jak małe dziecko.
Ania jest wspaniała i czuwa nad wszystkim. Na lodówce zostawia Robertowi karteczki, co ma zjeść na śniadanie i czym popić - ujawnia Iwona Lewandowska w wywiadzie. Ja też zawsze przywiązywałam wagę do diety, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mleko jest dla piłkarza szkodliwe, bo to z niego biorą się zakwasy. Ania nam to uświadomiła.
_
_
_
_