W Wielkiej Brytanii od wieków obowiązuje prawo dziedziczenia tytułów i majątków szlacheckich po linii męskiej. Jeśli arystokrata nie ma synów, jego spadkobiercą zostaje najbliższy krewny z męskiej linii. Często w historii zdarzało się, że trzeba po całym kraju szukać spadkobiercy, który nawet nie był świadom swoich arystokratycznych korzeni, a krewnego-szlachcica nigdy na oczy nie widział. Restrykcyjne prawo spadkowe skutecznie zapobiegało rozdrobnieniu majątków ziemskich oraz gwarantowało jasne reguły dziedziczenia miejsc w Izbie Lordów. Dla córek arystokraty jedynym wyjściem było korzystne zamążpójście.
Piąty hrabia Balfour, Roderick Francis Arthur Balfour, od dawna walczy z niesprawiedliwym, jego zadaniem, prawem dziedziczenia. Sam ma cztery córki i uważa, że w obecnych czasach, gdy coraz częściej podnoszona jest kwestia, że płeć kulturowa czyli gender jest kwestią wychowania, nie zaś biologii, stare zasady nie mają już racji bytu. Zwłaszcza w kraju, którym rządziły trzy wybitne monarchinie - Elżbieta I, Wiktoria i Elżbieta II oraz premier Margaret Thatcher.
Widzę to tak: tego samego dnia, gdy stanę przed obliczem Stwórcy, jedna z moich córek mogłaby zadeklarować, że zawsze czuła się mężczyzną, uwięzionym w kobiecym ciele i w ten sposób przejąć dziedziczny tytuł szlachecki jako mój syn - wyjaśnia 68-letni hrabia w liście otwartym do dziennika The Times. Na pewno nadszedł czas, gdy powinniśmy mieć możliwość wyboru, które dziecko zostanie naszym następcą, bez względu na jego aktualną, przeszłą lub przyszłą płeć.
Kinvara Balfour podziela pogląd taty.
Przyszedł czas, by zmienić prawo dziedziczenia - napisała w Internecie. _**Ja i moje siostry jesteśmy zbyt zajęte byciem dziewczynami, by zmusić rządzących do wprowadzenia zmian, ale ktoś powinien.**_
Sprawa dotyczy jedynie 1 procenta brytyjskich obywateli, bo tylu aktualnie nosi tytuły szlacheckie. Jednak Parlament, chociaż ostatnio znowelizował prawo spadkowe, dostosowując je do współczesnych czasów, jakoś nie ma serca zerwać z sięgającą średniowiecza tradycją.