Dawid Ogrodnik jakiś czas temu został obwołany przez krytyków "nadzieją polskiego kina". Aktor stara się grywać w ambitnych filmach oraz w niezależnych produkcjach, gdzie najczęściej odgrywa bardzo wymagające role. Uznanie zdobył dzięki rolom w Ostatniej rodzinie, Jesteś Bogiem czy Idzie, dzięki czemu może teraz przebierać w propozycjach zawodowych. Dawid udzielił właśnie wywiadu dla TVN 24, w którym między innymi opowiedział o swoich przemyśleniach dotyczących show biznesu.
31-latek był na Akademii Teatralnej na jednym roku z Jakubem Gierszałem i Mateuszem Kościukiewiczem. Zostali nawet zawieszeni w prawach studenta za sprzeciwienie się przemocy psychologicznej ze strony jednego z profesorów. Ogrodnik przypomniał tę historię.
Większość z nas się nie zgadzała z mobbingiem - zdradził aktor. Mieliśmy naprawdę fajny rok - to nie byli tylko Mateusz i Kuba. Oni są bardziej znani niż reszta, ale cały rocznik był taki, że nie zgadzaliśmy się na wiele rzeczy. Mieliśmy taką grupę, w której każdy wyrażał po prostu swoje zdanie. W taki sposób też postrzegam wolność w myśleniu, w tworzeniu. To poczucie mocno nas skonsolidowało, dzięki czemu mieliśmy świadomość, że możemy wzajemnie na sobie polegać. W dużej mierze do dzisiaj tak jest, że się wspieramy, kibicujemy sobie mniej lub bardziej, trochę też się nawzajem podziwiamy. Czasami też się krytykujemy. Zresztą, nie rozumiem niekiedy swoich kolegów, gdy ktoś nakręci jeden duży film i nagle staje się najmądrzejszy w tej branży. Ten brak pokory w nich mnie dość mocno frustruje tak bardzo, że nie mam ochoty z nimi rozmawiać, spotykać się. Uważam po prostu, że niektórym ostro odpier*oliło po jakichś tam botoksach, sroksach i innych rzeczach.
Ogrodnik nie przebierał w słowach, kiedy temat zszedł na twórczość Patryka Vegi. Na pytanie, na jakiej zasadzie wybiera scenariusze i czy automatycznie odrzuca te filmów klasy B, odpowiedział:
Nie. Jestem nimi zainteresowany, czytam je. Nawet ostatnio ktoś do mnie napisał, że jest casting do nowego filmu Patryka Vegi. Bez szczegółów. Odpisałem, że chcę przeczytać scenariusz. Pomimo że nie podobają mi się filmy Vegi, są dla mnie na żenującym poziomie mentalnym - napisałem do niego, bo byłem ciekawy - wyjaśnia Ogrodnik. Chciałem przeczytać ten tekst. Zawsze staram się czytać scenariusze, rozmawiać z ludźmi, jeśli mają coś ciekawego do powiedzenia. Wspólnie analizujemy, bo może zdarzyć się tak, że w swojej ocenie się mylę. Nie wszystko przecież wiem. Kiedyś zrezygnowałem z paru filmów, które okazały się być bardzo ciekawe. To był błąd z mojej strony, że nie spotkałem się z reżyserem i nie porozmawiałem z nim. Nauczyłem się, że jednak warto poświęcić czas i sprawdzić, jak film widzi jego twórca.
Dawid nie kryje się z niechęcią, którą darzy innego kolegę po fachu. Co prawda nie padło żadne nazwisko, ale z relacji Ogrodnika wynika, że chodzi o słynącego z trudnego charakteru Sebastiana Fabijańskiego, prywatnie chłopaka Olgi Bołądź.
Nie rozumiem bezczelnej postawy niektórych kolegów wobec czegoś, co jest bardzo delikatne - mam na myśli samo życie, jak i obcowanie z ludźmi o wiele bogatszym dorobku - wyznał Ogrodnik. Nie chcę mówić o konkretnych nazwiskach, ale ten brak pokory i głupia nonszalancja w różnych wypowiedziach czasami mnie śmieszą, czasami wprawiają w zażenowanie. Jak można powiedzieć, że Leonardo DiCaprio nie jest aktorem dramatycznym. I mówi to aktor, który zasłynął tym, że zagrał jakiegoś "cukra" w czymś, czego tytułu już nie pamiętam. To jest słabe. Zwłaszcza w zderzeniu z takimi aktorami, z jakimi miało się możliwość zagrać - na przykład Mają Ostaszewską. Powinni z tego czerpać, a nie pokazywać: my też jesteśmy ważni. To jest forma egoizmu. Jeżeli ktoś nie zaakceptuje swojego istnienia jako faktu a priori, to zawsze ten pieprzony egocentryzm będzie zabierał mu rozwój. Oczywiście, życzę im jak najlepiej, to są moi koledzy, nawet ich lubię, ale przestaję szanować, nie wiem, dlaczego uprawiają ten zawód.