Trzeba przyznać, że ostatnie medialne doniesienia pozwalają sądzić, że fani są w stanie zrobić wszystko, by choć odrobinę zbliżyć się do swoich idoli. Niedawno pisaliśmy o Anoxi_cime czyli 21-letniej Oli Sadowskiej z Wrocławia, która idąc śladami ulubionego rapera postanowiła poddać się zabiegowi wytatuowania gałek ocznych. Jednak po jakimś czasie te informacje zdementowała i stwierdziła, że robi to tylko po to, by wyrazić siebie.
Uwagę mediów na całym świecie przyciągnęła także Sahar Tabar nazywana irańską "zombie Angeliną", o której media pisały, że przeszła ponad 50 operacji plastycznych, żeby upodobnić się do Angeliny Jolie. Jest wielka szansa na to, że jesteśmy właśnie świadkami rodzącej się nowej mody na upodabnianie się do swoich idoli, a potem dementowanie jakoby o to chodziło w metamorfozie, ponieważ również Sahar postanowiła zdementować plotki.
Korespondentka RIA Novosti postanowiła przeprowadzić wywiad z Tabar, w którym zapytała między innymi o to, czy naprawdę operacje plastyczne tak zniekształciły jej twarz oraz o podobieństwo do znanej aktorki. 17-latka odpowiedziała:
To jest Photoshop i makijaż. Za każdym razem, gdy publikuję zdjęcie, maluję twarz w coraz bardziej zabawny sposób. Jest to taki sposób wyrażania siebie, swojego rodzaju sztuka. Moi fani wiedzą, że to nie jest moja prawdziwa twarz - zaczęła, po czym dodała: Nawet nie myślałam o byciu podobną do Jolie. Jak również nie chciałam przypominać postaci z kreskówki „Gnijąca panna młoda”. Teraz rozumiem, że mam z nimi coś wspólnego, ale sama jestem muzą i przypominanie kogoś nie jest celem samym w sobie.
Dziewczyna przyznała, że nie poddała się pięćdziesięciu operacjom plastycznym, jak głoszą media na całym świecie, a jedynie trzem: operacji nosa, powiększaniu ust i liposukcji.
Dziennikarka zapytała Sahar również o reakcję bliskich i rodziny na operacje plastyczne, które w kraju muzułmańskim o "surowej moralności" mogą stanowić problem:
Oczywiście początkowo rodzice sprzeciwiali się jak mogli. Dla nich chirurgia plastyczna nie jest normą. Ale teraz, gdy wszystko już się stało, moi rodzice całkowicie mnie wspierają. I to jest najważniejsze - mówi. Ludzie spokojnie reagują, gdy pojawiam się na mieście. Poznają mnie, wołają po imieniu. Następnie podchodzą, rozmawiają, obejmują, wspierają w każdy możliwy sposób słowami. Nie odczuwam żadnej negatywnej reakcji.
Wierzycie w jej tłumaczenia?
**Siwiec o zmniejszeniu biustu: takie operacje nie kosztują 10 tysięcy złotych
**