Po objęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, w Polsce zapanowała "dobra zmiana", która nie ominęła także państwowych mediów. Z publicznego radia i telewizji usunięto lub zmuszono do odejścia większość "niewygodnych" dziennikarzy, a zastąpiono ich lojalnymi zwolennikami nowego stylu rządzenia. Jednym z nich jest Krzysztof Ziemiec, który dzięki posłusznemu wykonywaniu poleceń Jacka Kurskiego stał się już niejako "twarzą" propagandowego i bezrefleksyjnego dziennikarstwa uprawianego na antenie TVP. Dziennikarzowi najwyraźniej nie przeszkadza przekazywanie wiadomości, w których rozmówcom wymazuje się z kurtek serduszka WOŚP-u i notorycznie przekłamuje rzeczywistość.
Krzysztof wmawiał już widzom m.in., że materiały Kiszczaka dotyczące TW Bolka są autentyczne i potwierdzone, choć nie było żadnej ekspertyzy grafologa. Podał też, że sprawcami zamachu w kanadyjskim Quebecu byli muzułmanie, w momencie gdy wiadomo było, że to nieprawda. W Wiadomościach nazwał też Przystanek Woodstock "najbardziej obskurnym festiwalem świata".
Za swoje zasługi Ziemiec dostał już m.in. wysoką premię oraz możliwość szkolenia pozostałych pracowników TVP z... etyki dziennikarskiej.
Zobacz: Krzysztof Ziemiec poprowadzi SZKOLENIA Z ETYKI dla dziennikarzy TVP! "Zbyt słabe mamy kręgosłupy"
W przerwie między przekazywaniem zmanipulowanych treści dziennikarz miał jeszcze czas na napisanie książki, którą postanowił wypromować w wywiadzie do tygodnika Sieci. Przy okazji odpowiedział na kilka pytań dotyczących jego pracy w Telewizji Polskiej.
50-latek poskarżył się m.in. na "hejterów", którzy - w jego mniemaniu, niesłusznie - "wgniatają go w ziemię".
Hejt jest jak żelazna ciężka szyna, która brutalnie, celowo i niesprawiedliwie wgniata człowieka w ziemię. Próbuję z tym żyć, nie poddawać się - pożalił się w rozmowie z tygodnikiem. Nawet gdybym się powiesił na suchej gałęzi, to i tak stwierdzą, że powinienem był to zrobić wcześniej lub że zasłużyłem i nie ma czego żałować.
Prowadząca rozmowę Dorota Łosiewicz zapytała też Ziemca, czy nie myślał - jak wielu kolegów - o odejściu z TVP, a nawet zakończeniu dziennikarskiej kariery. Niespodziewanie Ziemiec przyznał, że często ma takie myśli. Tłumaczy jednak, że "jest już za stary" na tak poważne zmiany.
Wielokrotnie. (...) Nieraz zadawałem sobie pytanie, czy nie należałoby pójść inną drogą i powiedzieć: "Dziękuję". Mam już jednak swoje lata i trudno byłoby zaczynać wszystko od nowa. Jestem za młody, żeby zupełnie zrezygnować z pracy i pójść na emeryturę, której zresztą, jak wielu dziennikarzy, mieć nie będę. I "za stary", żeby zmienić swoje życie. Ciągnę więc swój wózek pod górę. Jak umiem - tłumaczył.
Wygląda na to, że prezenter Wiadomości poniekąd zdaje sobie sprawę z tego, że jego praca daleka jest od rzetelności, a coraz częściej zyskuje wymiar propagandowy. Przekonuje jednak, że jest jedynie skromną częścią wielkiego systemu.
Czasem pewnie zasługuję na "karę", potrafię się przyznać, mam pokorę, ale przeważnie jest tak, jak mówisz. Jestem tylko skromnym pracownikiem Winnicy Pańskiej. A dziennikarstwo to gra zespołowa. Właściwie nie ma w tym zawodzie zupełnie niezależnych, wolnych strzelców, bo to nierealne, choćby z powodów finansowych. Każda redakcja, każdy tytuł prowadzi jakąś swoją politykę - powiedział.
Pomimo sporej fali "hejtu" Ziemiec nie zamierza znikać z mediów społecznościowych i ma nadzieję, że z czasem fala pretensji w jego stronę osłabnie.
Mam tylko fanpage na Facebooku i jestem na Twitterze. To miejsce, które wykorzystywane jest przez dziennikarzy jako narzędzie pracy. Tam po prostu trzeba być - przekonywał.
Na koniec dziennikarz wyraził nadzieję, że "po każdej burzy wychodzi słońce", a społeczny niepokój kiedyś minie.
Myślicie, że łatwo mu będzie znaleźć jakąkolwiek pracę po zmianie władzy?
**Komorowska, Rzepliński, Ziemiec o święcie 1 listopada. "To radosny dzień"
**