Debata nad wotum nieufności wobec rządu Beaty Szydło, która w czwartek zdominowała Sejm, okazała się bardzo gorąca. I niepotrzebna, bo nie jest tajemnicą, że Prawo i Sprawiedliwość planuje wybronić premier tylko po to, żeby ją zaraz później wyrzucić ze stanowiska. Szydło zresztą też o tym wie, bo już zdążyła pożegnać się z wyborcami na antenie Radia Maryja.
Jej czwartkowe przemówienie w Sejmie zapewne przejdzie do historii jako ostatnie na stanowisku premiera, więc Beata postarała się, by wypaść wyraziście.
Większość argumentów sprawia wrażenie nie pierwszej świeżości, ale być może autor expose jest zwolennikiem teorii, że najbardziej podobają się utwory już słyszane.
Nie mogło więc zabraknąć zdrady Tuska, woli suwerena i piętnowania elit oraz "układu".
Wywoływanie awantur to wasz sposób, by łamać demokratyczne prawo Polaków, którzy wybrali rząd. Wiem, że to boli, ale nie jesteśmy rządem elit - zapędziła się Szydło, gdyż rząd nie jest w Polsce wybierany w wyborach bezpośrednich, a jeśli chodzi o konkretnie ten, to nikt w PiS-ie nigdy nie ukrywał, że wybrał go osobiście prezes Jarosław Kaczyński.
Burę od Szydło dostali także posłowie, którzy w Parlamencie Europejskim głosowali wbrew stanowisku Prawa i Sprawiedliwości, czyli, podobnie jak Tusk, są zdrajcami.
Wniosek jest stekiem kłamstw - grzmiała premier. Zabiera czas wysokiej izbie. Za co chcecie mnie odwołać? Boli was, że Polacy dobrze żyją?
Wniosek o konstruktywne wotum nieufności złożone przez posłów Platformy Obywatelskiej liczy 35 stron i zawiera zarzuty wobec większości ministrów, ze szczegónym uwzględnieniem Antoniego Macierewicza za osłabianie polskiej obronności i działanie na szkodę armii, ministra Jana Szyszki za niszczenie środowiska i promowanie zabijania zwierząt oraz trzech wicepremierów: Mateusza Morawieckiego, odpowiedzialnego za resort finansów oraz rozwoju, Piotra Glińskiego za niszczenie polskiej kultury oraz Jarosława Gowina za całokształt.
Po przemówieniu Szydło posłowie PiS-u oraz wszyscy ministrowie oprócz jednej, opuścili salę, okazując w ten sposób pogardę posłom opozycji, szykującym się do zaplanowanych na czwartek wystąpień. W ławach rządowych została samotna minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Jednak ona akurat nie ma nic do stracenia, bo jest prawie pewne, że po rekonstrukcji nie znajdzie się dla niej miejsce w nowym rządzie.
**Szydło przed Trybunał Stanu? Wraca sprawa wyroków TK
**