O Marietcie Żukowskiej stało się ostatnio głośno za sprawą nowego filmu Patryka Vegi Botoks. Po fali krytyki, jaka spadła na film tuż po premierze, Marieta była jedną z tych aktorek, które najzacieklej broniły "artystycznej" wizji Vegi.
W programie Kuby Wojewódzkiego przekonywała, że scena, w której jej bohaterka sika do umywalki po to, by udowodnić swojemu szefowi, że jest dobrym chirurgiem była konieczna po to, by pokazać widzom, że kobiety nie są głupsze od mężczyzn.
Przypomnijmy: Żukowska broni sikania do umywalki w "Botoksie": "To udowodnienie mężczyznom, że JESTEŚMY INTELIGENTNE!"
W najnowszym wywiadzie dla magazynu Flesz przekonuje, że kobiety uwielbiają najnowszy film Vegi, bo odnajdują w nim siebie.
"Botoks" obejrzały tysiące kobiet, które pisały później do nas, że utożsamiają się z naszymi bohaterkami - zapewnia aktorka. Oczywiście nie tyle z lekarkami, co z kobietami, które na co dzień muszą mierzyć się z różnymi problemami. Zależało nam, żeby pokazać tę walkę. Moja bohaterka jest chirurgiem. W świecie mężczyzn każdego dnia musi udowadniać, że jest dobra. Żeby to zrobić, musi być o wiele lepsza niż jej koledzy z pracy. Musi bardziej się starać, być na wyższym poziomie. Musi schować swoją kobiecość. A jednak wciąż czuje, że jest gorzej traktowana niż jej koledzy.
Kobiety o których mówi Marieta, tygodnik Polityka nazwał "Vegankami", zastanawiając się przy okazji, dlaczego tak łatwo uwierzyły w przekaz religijnego ostatnio Patryka, że "jedynym słusznym powołaniem kobiety jest urodzenie dziecka, które powinna wychować sama, ewentualnie z pomocą koleżanek", bo od mężczyzn nie można przecież za dużo wymagać.
Żukowska dodaje, że do kobiet też ma ograniczone zaufanie. Aktorka dzieli się w wywiadzie swoimi przemyśleniami na temat wsparcia, jakie mogą sobie okazywać kobiety, pod warunkiem, że akurat nie skaczą sobie do oczu, walcząc o mężczyznę, który zapewni im odpowiedni status.
Wierzę, że kobiety potrafią być dla siebie superwsparciem. Oczywiście tylko te, które przeszły już etap rywalizacji o partnera, sukces, status społeczny - przekonuje. Jeśli mają to już za sobą, mogą sobie nawzajem bardzo pomóc. Doceniając siebie nawzajem, przekazują siłę. Jeśli moja koleżanka odnosi większy sukces ode mnie, to super. Chcę czerpać z niego, podpatrywać, uczyć się. Wierzę, że jeśli mamy otwartą głowę, doceniamy, pochwalimy, powiemy: "Kurczę, świetnie to zrobiłaś, gratuluję ci", same napędzamy się dobrą energią.
Czyli, zdaniem Mariety, solidarność kobieca może istnieć… Szkoda, że tylko do momentu, aż na horyzoncie pojawi się jakiś mężczyzna.