Karmienie piersią w miejscach publicznych w Polsce wciąż uchodzi za temat tabu. Zwolennicy publicznego karmienia argumentują swoje zdanie naturalnym odruchem, jakim jest ssanie piersi matki przez niemowlaka. Twierdzą, że prawo nie powinno ograniczać matek, które w restauracji, autobusie czy galerii handlowej chcą nakarmić swoje dziecko. Innego zdania są przeciwnicy matek karmiących obnażających piersi w miejscach publicznych. Uważają, że kobiety powinny korzystać z miejsc do tego wyznaczonych, zakrywać piersi chustą lub karmić swoje dzieci dyskretnie, bez zbędnego eksponowania nabrzmiałych od mleka piersi.
Jedną z najgłośniejszych spraw dotyczących matek karmiących była sytuacja w jakiej znalazła się Liwia Małkowska. Kobieta odsłoniła pierś, by nakarmić dziecko w restauracji. Zanim to się jednak stało, kelner na prośbę innych gości spożywających posiłek w lokalu poprosił kobietę, by usiadła pod oknem na wolnym miejscu z dala od innych lub poszła do toalety. Małkowska poczuła się urażona do tego stopnia, że postanowiła oddać sprawę w ręce sądu.
Chciałabym, żeby zmieniło się myślenie w naszym społeczeństwie. Żeby kobiety nie wstydziły się karmienia piersią, wręcz zachęcić je, by to robiły, bo to naprawdę jest najlepsze dla dziecka. Kobiety nie robią tego w sposób ordynarny. Chcę, żeby stało się to naturalne - argumentowała swoją decyzję.
Dziś na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich pojawiła się informacja, że Sąd Apelacyjny w Gdańsku uwzględnił apelację Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego i zasądził dwa tysiące złotych zadośćuczynienia dla Małkowskiej. Dodatkowo sąd nakazuje właścicielowi restauracji przeprosić panią Liwię za to, że uniemożliwił jej swobodne nakarmienie dziecka.
W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich, zawstydzanie matki karmiącej dziecko w miejscu publicznym jest niezgodną z prawem formą nierównego traktowania ze względu na płeć. Karmienie piersią w miejscu i w czasie dogodnym dla matki i dziecka jest nie tylko zgodne z prawem, ale wskazane dla zdrowia dziecka. Zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia, rozpowszechnianymi przez Ministerstwo Zdrowia, wskazane jest karmienie dziecka do 6 miesiąca i kontynuowanie do ukończenia przez dziecko drugiego roku życia i dłużej. Ministerstwo Zdrowia wyraźnie zaznacza, że karmienie piersią w miejscach publicznych jest częścią życia społecznego. Wzbudzanie w kobietach przekonania, że karmienie piersią jest czymś wstydliwym, że nie mogą one karmić w miejscu i czasie dogodnym dla siebie i dziecka, może prowadzić do ograniczania udziału kobiet w życiu społecznym albo do skrócenia czasu karmienia piersią - napisano w oficjalnym wyjaśnieniu.
Głośną sprawę prowadził partner Roberta Biedronia, Krzysztof Śmiszek, który jest prawnikiem czynnie działającym na rzecz praw człowieka i praw mniejszości. Na swoim profilu na Facebooku zamieścił zdjęcie, na którym pozuje z uśmiechniętą Małkowską.
Wiecie jak wyglądają szczęśliwi ludzie? Właśnie tak! Po ponad 2-letniej batalii Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok ws dyskryminacji matki karmiącej swoje dziecko w miejscu publicznym! - podpisał fotografię.
Nie wszyscy jednak podzielają jego entuzjazm. W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy, które nie zgadzają się z orzeczeniem sądu:
Naturalną czynnością jest także robienie kupy, uprawianie seksu, puszczanie bąków (niezdrowo wstrzymywać), drapanie się w różnych miejscach jak zaswędzi. I tak właśnie robią zwierzęta, które nie wypracowały w drodze rozwoju gatunku wzorców zachowań zwanych ogólnie kulturą - napisał jeden z oburzonych internautów, któremu wtórowali kolejni: Mogę nie chcieć oglądać w miejscach publicznych bujnego matczynego cyca, tak jak mogę nie chcieć oglądać wielkiego piwnego brzucha gęsto porośniętego włosiem czy przyssanych do siebie nastolatków, a nawet zgrabnych opalonych pośladków ledwo zakrytych strzępem materiału. To narzucanie się innym z własną prywatnością, intymnością ma w sobie coś ordynarnego, wulgarnego.
Co sądzicie o tym wyroku?