Na początku roku opinię publiczną zszokował opis patologii panującej w domu bydgoskiego radnego z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, Rafała P.. 33-latek latami znęcał się nad żoną "w imię Boże", ale nie przewidział, że poniżana i dręczona kobieta znajdzie w końcu w sobie odwagę, żeby nagrać jego "chrześcijańskie" praktyki.
Karolina Piasecka upubliczniła nagrania, na których słychać jak bogobojny radny wyzywa ją od "je*anych debili", "tępych i męczących ch*jów" oraz grozi że ją "za*ebie". W tle słychać także dźwięki podobne do uderzeń. Gdy sprawa ujrzała światło dzienne. Piasecka ujawniła też, że mąż znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie, zmuszając, by po pracy usługiwała mu w domu aż wyczerpana zasypiała za kierownicą służbowego auta. Kiedy była w ciąży, mąż celowo nie wpuszczał jej do toalety, gdyż twierdził, że musi ją ukarać za brak posłuszeństwa. Radny miał też wywozić ją w środku nocy do lasu, by tam móc katować ją w spokoju, z dala od ludzi. Mimo to, sąsiedzi radnego zdawali sobie sprawę z koszmaru, jaki przeżywa kobieta i jej dwie córki, które także były przez polityka "dyscyplinowane". Niestety, przez 11 lat nikomu nie przyszło do głowy, by wezwać policję.
Wreszcie, Piasecka sama zdecydowała się złożyć zeznania i uciec od męża-kata oraz wystąpić o rozwód. Kilka miesięcy temu prokuratura postawiła radnemu zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad rodziną. Prawnik P. próbował tłumaczyć zachowanie swojego klienta twierdząc, że za pomocą wyzwisk i przemocy fizycznej żebrał on jedynie o odrobinę uczucia. P. stwierdził dodatkowo, że na nagraniu "nie był sobą" i sugerował, że żona jako farmaceutka mogła mu dosypać czegoś do drinka. Pewnie dlatego domagał się rozwodu z orzeczeniem o winie kobiety.
Piasecka nie zamierza jednak odpuścić. Jej prawnik zapowiada, że będzie chciał wysłać sadystę do więzienia.
Moja klientka i ja będziemy chcieli przekonać sąd, że jedyną możliwą karą dla pana P. jest bezwzględne więzienie - mówi Filip Dopierała w rozmowie z Faktem.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku wydał też nowe postanowienia w sprawie ustalenia kontaktów Piaseckiego z córkami. Jak przekazał mecenas Dopierała, Rafał P. przed sądem zachowywał się, jakby nie miał sobie nic do zarzucenia i próbował obniżyć i tak już niewysokie alimenty na dziewczynki. Na szczęście mu się nie udało.
Płacił na dwie córki łącznie 1300 złotych, a domagał się obniżenia alimentów do 500 złotych. Bezskutecznie - informuje adwokat.
Ponadto radny żądał prawa do spędzania z córkami weekendów i ferii, choć te wcale nie miały ochoty na widywanie go. Sąd przypomniał mu, że pozwolenie na widzenia z córkami to gest dobrej woli ze strony jego maltretowanej żony.
Moja klientka chce by mimo wszystko miały one kontakt z ojcem - tłumaczy Dopierała.
Na chwilę obecną małżonkowie ustalili, że spotkania będą odbywać się co dwa tygodnie, na kilka godzin i pod opieką kuratora. Bez nadzoru P. będzie mógł widywać dzieci dopiero, gdy podda się terapii radzenia sobie z agresją.
Fakt dodaje też, że polityk mści się na żonie i dzieciach m.in. nie pozwalając im odebrać mebli z ich pokoju w domu w Bydgoszczy.