Platforma Obywatelska od dwóch lat próbuje przekonać Polaków, że tak źle jak obecnie to jeszcze nigdy nie było i tę zmianę zawdzięczamy rządom Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej, kiedy PiS był w opozycji, miał dla narodu identyczny przekaz. Sześć lat temu podwładni Jarosława Kaczyńskiego zlecili nakręcenie spotu, w którym z lodówki znikają po kolei wszystkie produkty, a na koniec znika sama lodówka.
Politycy PO najwyraźniej postanowili uczyć się od najlepszych, bo w Boże Narodzenie wypuścili spot na ten sam temat. Przy odrobinie szczęścia może przeszedłby bez echa i biorąc pod uwagę jego jakość, Grzegorz Schetyna powinien był trzymać kciuki w nadziei, żeby tak się stało.
Spot okazał się tak zły, że przyciągnął uwagę dziennikarzy i blogerów politycznych tuż po świętach.
Bohaterką filmu utrzymanego w zawrotnym tempie telewizyjnych oper mydlanych i radosnej stylistyce Domu złego jest kobieta, matka jedynaka, czyli nie pobierająca 500 plus, a na dodatek w poprzedniej kadencji korzystająca z rządowego programu dofinansowania in vitro. Biorąc pod uwagę, że obowiązywał on od lipca 2013 roku, dziecko pokazane w spocie sprawia wrażenie mocno dojrzałego.
Kobieta podczas rozpakowywania świątecznych zakupów dla całej rodziny, które zmieściły jej się w jednym niewielkim koszyku, prowadzi rozmowę z mamą bądź teściową na temat panującej w sklepach drożyzny, sugerując mimochodem, że jeśli PiS utrzyma się przy władzy, to najdalej za rok Polska znajdzie się poza Unią Europejską i powrócą kontrole graniczne.
Ale jaja! - komentuje, patrząc na rachunek ze sklepu. Jaja, mówię! Wiesz, jak podrożały? A skąd mam wiedzieć, dlaczego, przecież nie ja je znoszę. Nie wiem, może odleciały do ciepłych krajów i teraz trzeba płacić za transport... I stempel na granicy, jak tak dalej pójdzie. Krowy to już zupełnie oszalały. Wściekły się, czy co? Cenią się jak nigdy dotąd... Tak mamo, w tym roku też będzie dwanaście dań. Jak doliczę majonez i sól... Dla jednych 500 plus, dla innych minus 500...
Z tego żartobliwego monologu można wywnioskować, że porwani świąteczną atmosferą politycy PO zapragnęli, żeby ich wyborcy uśmiali się jak nigdy dotąd. Na tym jednak nie koniec. Poruszony został także problem prokreacji, w tym braku dofinansowania programu in vitro, z którego trzy lata temu przyszło na świat dziecko bohaterki spotu, obecnie, oceniając na oko, sześcioletnie (!). Mama lub teściowa najwyraźniej naciska na drugie.
Przecież wiesz, że raz nam się udało, jak jeszcze było dofinansowanie - tłumaczy kobieta. I nie było jeszcze tej wiesz... zmiany... Tak, ja wiem, że rząd nakłania inaczej, widziałam ten film, ale czy ty myślisz, że ten królik to z jedną miał te wszystkie małe? Obiecuję, że pomyślimy o tym i będzie tak jak pan minister sobie życzył, bardzo naturalnie, pod osłoną nocy. Jak najszybciej tak, ale nie przed pasterką. Najlepiej to po świętach, tak aby nie urazić niczyich wartości, a na pewno nie ojca. Ojca dyrektora...
Rozmowa kończy się zapowiedzią: Mamo, za rok, najdalej za dwa wszystko się zmieni.
Od siebie Platforma Obywatelska dodała życzenia "wszystkim tym, którzy odlecieli i tym, którzy pozostali przy swoim".
Niestety, mimo wysiłków, spot jakoś mało kogo porwał.
Blogerka Kataryna stwierdziła: Nic głupszego dzisiaj nie zobaczycie. Nie wierzę, po prostu nie wierzę, że Platforma komuś za to zapłaciła.
Michał Majewski z tygodnika Wprost okazał się nieco bardziej wylewny.
To jest jednak niesamowite, że wielkomiejska partia, przez lata z biglem do świetnych spotów, robi film właściwy dla kampanii pana Zdziśka na radnego - napisał złośliwie.