Jacek Kurski od chwili objęcia prezesury TVP stara się jak może, by sprostać wymaganiom określonego typu widza. Regularnie lansuje gwiazdy disco polo, a przy okazji festiwalu w Opolu oprócz skłócenia ze sobą środowiska artystycznego udało mu się niemal całą imprezę "zagrać" Marylą Rodowicz.
Prezes TVP, zaznajomiony z aktualnymi hitami z list przebojów, postanowił zaserwować widzom (i zakopiańczykom) nie lada gratkę i na Sylwestra TVP zaprosił... Luisa Fonsiego, wykonawcę hitu Despacito. Problemem nie były nawet wymagania, jakie postawił Portorykańczyk, ale kwota, jakiej zażądał za przyjazd do Polski:
Wszyscy czekający na wczorajszy występ Fonsiego mogli jednak poczuć się zawiedzeni. "Artysta" pojawił się na scenie dwukrotnie i zaśpiewał dwie piosenki... z playbacku. I choć za wizytę gwiazdora w Polsce zapłacił ponoć tajemniczy "sponsor", widzowie już czują się rozczarowani brakiem profesjonalizmu Fonsiego:
Szkoda tych około 450 tyś za playback - żenada.
Nie znam się na muzyce ale widziałem jak na szklanym ekranie ta cala gwiazda wieczoru nie śpiewała, tylko leciał cały teledysk z playbacku, a potem szybko uciekł oczywiście dla takiego znawcy jak Kurski występ na najwyższym poziomie - piszą internauci.
Występ Fonsiego Kurski potraktował jednak jako swój sukces, bo już pochwalił się, że TVP miała najwyższą oglądalność podczas Sylwestra…
Opłaciło się?