W grudniu dwa lata temu trójmiejska policja otrzymała donos w sprawie dopuszczenia się przemocy domowej przez Dariusza Michalczewskiego. Zawiadomienie złożyła Barbara Michalczewska w przeddzień Wigilii. Bokser znany z hojnej działalności charytatywnej podczas felernego wieczoru znajdował się pod wpływem narkotyków. Śledczy znaleźli w jego mieszkaniu śladowe ilości kokainy.
Niestety, jak się okazało wybuchowe zachowanie męża tego wieczoru, nie było incydentalne. Michalczewska zeznała, że mąż znęcał się nad nią siedem lat.
Barbara Michalczewska dała się jednak zwieść obietnicom męża i wycofała ze złożonych zeznań podczas gdy Dariusz przebywał w areszcie. W nagrodę, damski bokser zabrał swoją żonę najpierw do alpejskiego kurortu, by wspólnie świętować nowy rok, później oboje wyjechali na kilka miesięcy na Florydę gdzie leczyli rany. Rozważali nawet pozostanie tam na zawsze, co dla Darka byłoby najlepszym rozwiązaniem, biorąc pod uwagę wiszący nad jego głową wyrok za znieważenie i pobicie żony.
Mimo pozornej zgody między nimi, para wciąż spotyka się na sali sądowej. Przed świętami odbyła się rozprawa, na którą zwaśnieni małżonkowie przybyli w niemal szampańskich nastrojach. Być może z tego powodu przebiegała ona w pokojowej atmosferze. Choć Barbara i Dariusz przyjechali do sądu i opuścili budynek osobno, zaplanowali wspólne popołudnie. Adwokat "Tigera" poinformował, że spodziewają się rozwiązania konfliktu wiosną tego roku:
Spodziewamy się, że wyrok zapadnie wiosną tego roku - poinformował prawnik boksera w rozmowie z Twoim Imperium.
Myślicie, że Michalczewski uniknie odpowiedzialności?