Aneta Zając i Mikołaj Krawczyk są rodzicami siedmioletnich bliźniaków. Niestety, krótko po ich narodzinach Krawczyk zauroczył się koleżanką z serialu Pierwsza miłość Agnieszką Włodarczyk i postanowił porzucić dla niej rodzinę. Aneta źle to zniosła.
Tym bardziej, że Agnieszka i Mikołaj nabrali zwyczaju ranienia jej we wspólnych wywiadach, w których opowiadali o tym, że są "jednym ciałem astralnym”"oraz „kulistą energią”, a także chcą jak najszybciej mieć wspólne dziecko.
PRZYPOMNIJMY: Włodarczyk: "Czuję, że CHCĘ MIEĆ DZIECKO!"
Zając nie ukrywa, że woli, by Mikołaj, zamiast planować nowe dzieci, zajął się tymi, które już ma. A z tym bywają problemy. Za czasów związku z Włodarczyk nie był idealnym ojcem. Nie znalazł nawet czasu, by wpaść na chrzest własnych synów, bo w tym czasie wolał towarzyszyć Agnieszce na pikniku polonijnym w Stanach Zjednoczonych.
Kiedy jednak po rozstaniu z Agnieszką, wprowadził się do Sylwi Juszczak, która, podobnie jak Aneta wychowuje dwóch synów z poprzedniego związku, zrozumiał, jak ciężkie bywa życie samotnej matki.
Zobowiązał się płacić na synów po trzy tysiące złotych miesięcznie. Niestety, kilka miesięcy temu zmienił zdanie i postanowił zaoszczędzić na każdym z synów po dwa tysiące złotych.
Mikołaj wpłacał tylko część alimentów, bo liczył, że Aneta przyjmie to z pokorą i nie zacznie działać - ujawnia w rozmowie z Faktem znajomy aktora.
Ponieważ jednak nie poinformował o tym ani byłej partnerki, ani, co gorsza, sądu, są podstawy do egzekucji komorniczej. Zdenerwowana Zając właśnie z niej skorzystała. Mikołaj był ponoć niemile zaskoczony, gdy komornik zastukał do jego drzwi.
Kiedy pojawił się u niego komornik, Mikołaj się wściekł i w odwecie w ogóle przestał wysyłać przelewy na dzieci - przyznaje informator tabloidu. Zachowanie Mikołaja jest dla Anety niezrozumiałe. By zaoszczędzić chłopcom zamieszania, zabrała ich w góry na narty.