Kasia Tusk za sprawą znanego nazwiska taty wtargnęła do blogosfery już z "wyrobioną marką". Choć w wywiadach naprzemiennie zaprzecza i potwierdza swój łatwiejszy start, wciąż promuje się jako blogerka, która odrzuca kontrakty reklamowe, zaproszenia na ścianki i jest "daleka od komercji". Córka Donalda Tuska wielokrotnie opisywała siebie jako blogerkę lifestylowe’ą, a dużą część swojego profilu na Instagramie poświęca zdjęciom wnętrz, które mają posłużyć za inspiracje dla jej obserwatorów. Kasia próbuje również zaistnieć jako ikona stylu obok Jessiki Mercedes czy Maffashion, prezentując swoje pomysły na stylizacje. Niestety, jej ciuchowe wybory przypominają garderobę nieśmiałej szesnastolatki i często stają w ogniu krytyki fanek.
Tym razem było jednak trochę lepiej. Kasia udostępniła na Instagramie fotografię, na której pozuje na werandzie drewnianej, górskiej chaty. Za nią rozciąga się zimowy krajobraz, gdzie wszystko pokryte jest śniegiem. Tuskówna założyła na tę okazję szorty i bluzę w tym samym kolorze. Fani docenili jej poświęcenie "dla sztuki":
"Pięknie" "Cudo zdjęcie" "Oo jak fajnie" "Piękne widoki" - pisali pod zdjęciem.
Oczywiście pojawiły się również krytyczne głosy:
"Gołe nogi na mrozie? Serio? #facepalm" "Teraz żeby być konsekwentna powinnaś zrobić fotkę w kożuchu na plaży gdy jest 35 stopni" "Zapalenie pęcherza gotowe"
Najwięcej uwagi przyciągnął jednak opis zdjęcia: "*_Apres ski w wersji hygge* czyli gorąca herbata, miękka bluza i pies"._
"Po jakiemu to?" "Niby jesteśmy w Polsce... A pierwszej części zdania nie rozumiem. Smutne to to..." "Hygge" to herbata, pies, miękka bluza i oczywiście pozowanie pod insta...? Duńczycy swoim "hyggeligt" się nie obnoszą bo to jest właśnie prawdziwym relaksem nie dla lajków"
A Wy rozumiecie przekaz Kasi?
_
_
_
_
_
_