Andrzej Sołtysik i jego młodsza o ćwierć wieku żona Patrycja w sierpniu 2015 roku zostali rodzicami Stasia. Krótko po narodzinach synka dziennikarz wyznał w wywiadzie dla Vivy, że ojcostwo pozwoliło mu zrozumieć, jak bardzo był wcześniej pogubiony. Rzeczywiście, był czas, kiedy nawet wieloletni przyjaciel Andrzeja, dyrektor programowy TVN-u Edward Miszczak stracił do niego cierpliwość. Kiedy pięć lat temu Sołtysik opuszczał TVN w niejasnych okolicznościach, w kuluarach plotkowano, że powodem były jego humory i nadmierne upodobanie do używek.
Na szczęście to już przeszłość. Dziennikarz nie ukrywa, że impulsem do zmiany stylu życia były dla niego nowy związek oraz narodziny synka.
Żona Sołtysika także jest bardzo przejęta rodzicielstwem. Dwu i półrocznego Stasia nadal karmi piersią, ponieważ uważa, że jest to najzdrowszy sposób odżywiania dziecka w wieku prawie przedszkolnym. Co do tego zdania wśród pediatrów są podzielone. Nie brakuje opinii, że mleko matki po tak długim czasie nie jest już tak bogate w przeciwciała i składniki odżywcze jak na początku. Patrycja jednak uważa karmienie piersią za niezbędny warunek budowania zdrowej relacji z dzieckiem. Jak wyjaśniła, czeka aż syn sam zrezygnuje z naturalnego karmienia: Żona Sołtysika tłumaczy się z karmienia piersią dwulatka: "On tego POTRZEBUJE! Chcę być dla niego przyjaciółką!"
Mama Stasia często wraca do tego tematu. Być może nie jest tak bardzo pewna swojego zdania w tej sprawie, bo ciągle odczuwa potrzebę tłumaczenia się ze swojej decyzji. Ostatnio znów zamieściła emocjonalny wpis na ten temat.
Droga moja Obserwatorko /czytelniczko, piszę do Ciebie bardziej bezpośrednio niż zwykle - zaczyna uroczyście na Instagramie. Bo wiesz... mam wrażenie, że zatarły się ostatnio pewne granice, coś chyba przeoczyłam, albo po prostu się nie zrozumiałyśmy. Niezależnie od tego jak tu trafiłaś i czemu tu zaglądasz, chcę po raz kolejny powiedzieć Ci: mój profil to pamiętnik, taki "zatrzymywacz chwil i momentów". Pokazuję tu fragmenty naszego życia: mojego i Stasia, moje macierzyństwo. Pokazuję nasz świat, moje podejście do wychowania, życia. I wiesz czego nie rozumiem? Czemu tak często próbujesz w to życie wejść z butami, krytykując, pisząc co źle robię, jak powinnam wychowywać dziecko, obrażasz za długie karmienie... czemu dla drugiej kobiety taka jesteś? I wiesz, moje rozgoryczenie jest tym większe, że niestety ta "babska zależność" to norma, po co?
Dlaczego w życiu ciagle utwierdzam się w przekonaniu, że to kobiety dla siebie wzajemnie są najgorsze? Zawsze Ci piszę, bądź specjalistką od swojego dziecka, życia... daj żyć innym po swojemu! Może nie zawsze jest możliwe abyśmy się wspierały, ale chociaż się szanujmy. Proponuje po prostu : zaakceptuj, że ja tak żyję i nie krytykuj, po prostu pozwól mi żyć tak jak ja chcę! Czasem warto odpuścić i zaakceptować lub po prostu tolerować czyjś świat, nawet gdy jest zupełnie inny niż nasz!
Ma rację?