Odkąd Marta Kaczyńska podłapała fuchę jako felietonistka prawicowego magazynu Sieci Prawdy, na łamach tygodnika można zapoznać się z przekrojem jej poglądów na niemal wszystkie kontrowersyjne tematy. Bratanica prezesa PiS ostrzegała już między innymi przed solariami oraz antykoncepcją, co nie zostało jednak dobrze odebrane. Internauci wytykali jej, że jako podwójna rozwódka okłamująca pierwszego męża, że wychowuje jego dziecko, Marta nie brzmi wiarygodnie, pouczając nastolatki jak dochować wierności i nie zajść w niechcianą ciążę.
Wygląda na to, że dotychczasowe felietony Marty wzbudziły za duże kontrowersje, bo w najnowszym wydaniu Sieci porusza już dużo bardziej bezpieczniejszy temat. Być może nie najsmaczniejszy, ale tym razem chyba nikt nie oskarży jej o hipokryzję. Marta postanowiła bowiem napisać o jadalnych owadach.
Wszystko dlatego, że od 1 stycznia polskie sklepy mogą sprzedawać owady jako żywność. Dotychczas każdy kraj Unii Europejskiej traktował owady różnie, w Polsce na przykład były zakazane. Marta Kaczyńska przypomina, że to dziwna praktyka, wszak larwy i insekty gościły na stołach już w starożytności:
To powrót do antycznych tradycji - o jedzeniu larw trociniarki czerwicy pisał m.in. Arystofanes. W średniowieczu owadów na Starym Kontynencie nie spożywano. Wyjątkiem była Francja, gdzie jeszcze na początku XX w. delektowano się zupą z chrabąszczy majowych - poucza Kaczyńska.
Widać, że Marta wnikliwie zgłębiła temat jedzenia owadów. Kaczyńska nie wzbrania się przed zjedzeniem np. batonika ze świerszczy, a czytelników uświadamia, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Oferta pożywienia z owadów jest bardzo szeroka:
Trudno to sobie zapewne wyobrazić, ale w tak wielkiej różnorodności "dań" z pewnością wiele osób może znaleźć dla siebie coś nie tylko zdrowego, lecz i smakowitego - pisze. Jedyną barierą pozostaje nasza kultura, która od wieków przyzwyczaiła nas do traktowania owadów jako stworzeń wywołujących obrzydzenie. W dobie globalizacji, Internetu, skrócenia odległości za sprawą coraz tańszych połączeń lotniczych mieszanie kuchennych gustów jest już na porządku dziennym, a przyzwyczajenie naszych polskich podniebień do jedzenia insektów itp. - jeszcze dziś postrzeganych jako co najmniej egzotyczne, najczęściej odstręczające - jest jedynie kwestią czasu.
Wolicie, gdy Marta pisze o solariach czy o owadach?
