Od kiedy celebrytki odkryły, że Instagram to miejsce, w którym każdy może zostać coachem i radzić innym za pomocą zdjęć i hasztagów, wiele z nich zaczęło szukać obszaru, w którym mogłyby się "specjalizować". Tak się złożyło, że te, które niedawno zostały mamami, postanowiły prowadzić blogi i konta w mediach społecznościowych, dotyczące macierzyństwa. Nurt tzw. "instamatek" stał się niezwykle popularny, a sieć zalewają bardziej lub mniej wiarygodne "ekspertki".
Jako że cechą właściwą Instagramowi jest to, że każdy może wypowiedzieć się w dowolnym temacie, prowadzący profile muszą liczyć się z tym, że nie tylko zdjęcia, ale i "rady" z Instagrama należy odpowiednio filtrować i nie zawsze brać je sobie do serca. Wiedzą o tym zaawansowani instagramowicze, ale nadal problem z krytyką ma Patrycja Sołtysik, która podjęła się prowadzenia profilu "instamamy".
Patrycja podzieliła się ostatnio wpisem na temat trudów macierzyństwa, opisując "gorszy dzień" swojego synka:
Moje dziecko dziś od 7:20 ma tryb „destrukcja” nie ma chyba w mieszkaniu zabawki której by nie „przełożył” czyt. rozwalił / z impetem odłożył w inne miejsce, samochodzików nie rozsypał (nie wspomnę o kredkach i wczorajszym popcornie wdeptanym w dywan )... A i zapomniałam, że wczoraj przed kąpielą rozsypał mi w kuchni barwniki spożywcze ... (tak nadal oboje mamy zielone stopy i nie idzie tego domyć) (...) Testowanie mojej wytrzymałości level hard, ale ja się nie poddam, nie może mnie przecież wykończyć 2,5 latek, spokój i uśmiech mogą mnie tylko uratować! - napisała.
Internautki nie szczędziły jej słów krytyki, twierdząc że dziecko "może mieć zaburzenia", a mama powinna skorzystać ze żłobka. Patrycja kolejnym wpisem postanowiła odpowiedzieć:
I weź tu kobieto napisz, że Twoje dziecko miało dziś gorszy dzień, napisz, że było niegrzeczne, a ty choć zachowałaś spokój i opanowanie to szczerze miałaś dość zachowania swojego 2,5 letniego syna i jaki masz efekt ? Oprócz tego, że jesteś wymęczona, ale zadowolona z siebie, że „nie wybuchnęłaś” choć było blisko, to owszem dostajesz w komentarzach wiele opinii i głosów „ też tak mam” lub „ znam to”, ale wiesz co jeszcze dostajesz #instamamo? Wiele rad i porad (o które nie prosisz), robienie z igły widły, doszukiwanie się błędów w tobie i dziecku, i oczywiście objawienia specjalistek - żali się Sołtysik.
Szanuję widzę medyczną, czy też fachową i naukową ... ale żaden ze znanych mi psychologów, psychiatrów, pedagogów nie wydaje „fachowych opinii” i nie podpiera się swoim zawodem w komentarzach na ig w sieci... Profesjonaliści tak nie robią, bo aby wydać osąd czy też wystawić diagnozę potrzebny jest pogłębiony wywiad, a nie zdjęcie (nawet z opisem) na ig. Pamiętam dyskusję „pani doktor” pod zdjęciem siostry, które wrzucił @filipchajzer… Tam szczupłej i wysportowanej dziewczynie zdiagnozowano anoreksję. Bardzo podobało mi się jak Filip napisał, że dobrze, że chirurdzy nie mogą operować przez ekran._
Ja się cieszę, że te wszystkie „super nianie” nie przenikną nagle przez ekran do naszego życia i posadzą Stasia lub mnie na karnego jeżyka. Kochani, a w zasadzie kochane! Po raz kolejny: specjalizujmy się we własnym życiu - dodała.
Jak myślicie, kiedy Patrycja nauczy się dystansu do porad z Instagrama?