Od kilku miesięcy media żyją skandalem wokół Harveya Weinsteina, którego już kilkadziesiąt (!) kobiet oskarżyło o molestowanie seksualne i gwałty. Jeden z najpotężniejszych producentów filmowych w Hollywood miał zapraszać aktorki na "castingi" do pokoi hotelowych, podczas których kazał się m.in. masować i oglądać nago. Proceder trwał przez ponad 30 lat, a choć w środowisku praktyki Weinsteina były tajemnicą poliszynela, nikt nie odważył się go publicznie oskarżyć. Dopiero publikacja Ronana Farrowa w New York Times zakończyła karierę producenta.
Krótko po tym jak Harvey został zdemaskowany, wyszło na jaw, że jedną z jego ofiar była również Uma Thrman. Aktorka początkowo nie chciała opowiadać o szczegółach molestowania. Zapowiedziała jednak, że otworzy się, gdy przestanie być "tak bardzo wściekła" i uzna, że nadszedł "odpowiedni moment". Na Instagramie opublikowała najpierw wpis, w którym zasugerowała, że żywi nienawiść i żal do Harveya.
Przypomnijmy: Uma Thurman też była ofiarą Weinsteina!?
Teraz z kolei gwiazda zdecydowała się rozwinąć temat w szczerej rozmowie z dziennikarką New York Timesa, Maureen Dowd. Thurman zdradziła, że pierwszy incydent, gdy Weinstein posunął się wobec niej za daleko miał miejsce w 1994 roku, po jej występie w filmie Pulp Fiction, który produkował Weinstein. Do nieprzyjemnego zdarzenia doszło w hotelu. Aktorka wspomina, że Harvey zaprowadził ją do sauny, pomimo że była ubrana w skórzany strój.
Stałam tam w czarnym skórzanym stroju - butach, spodniach i kurtce. Było potwornie gorąco - mówi Thurman.
Aktorka twierdzi, że wówczas zareagowała stanowczo.
Powiedziałam, że to niedorzeczne i zapytałam, co wyprawia. Był bardzo zdenerwowany i wściekły. Zerwał się i wybiegł - opowiada. Znałam go całkiem dobrze zanim mnie zaatakował. Spędzaliśmy godziny na rozmowach. Komplementował mój intelekt i mówił, jak bardzo mnie ceni. Może przeoczyłam sygnały ostrzegawcze.
Do kolejnej podobnej sytuacji doszło jakiś czas później w jednym z hoteli w Londynie, jednak wtedy Harvey był już znacznie bardziej napastliwy.
Popchnął mnie, napierał na mnie, próbował się obnażyć i robił inne nieprzyjemne rzeczy - ujawnia gwiazda.
Następnego dnia Weinstein miał wysłać aktorce tuzin żółtych róż z liścikiem, w którym napisał, że ma "świetny instynkt". Wówczas gwiazda postanowiła się z nim skonfrontować. Udała się do hotelu i zagroziła, że go zniszczy jeśli jeszcze raz zrobi coś podobnego.
Stracisz swoją karierę, reputację i rodzinę, obiecuję ci - powiedziała.
Thurman nie pamięta, co działo się później, ale charakteryzatorka Ilona Herman, która czekała na nią na dole w hotelu, wyznała dziennikarce, że kiedy gwiazda do niej zeszła była "bardzo zdenerwowana i miała puste spojrzenie".
W jej oczach było szaleństwo. Wsadziłam ją do taksówki i pojechałyśmy do mojego domu, naprawdę się trzęsła - wspomina Herman dodając, że Thurman powiedziała jej, że Weinstein groził zniszczeniem jej kariery.
Aktorka ujawniła też, że w 2001 roku Weinstein przeprosił ją za oba "incydenty". Prawdopodobnie wymógł to na nim Quentin Tarantino po tym jak zauważył, że Thurman czuje się nieswojo w towarzystwie producenta jego filmów.
Gwiazda przyznała, że żałuje, że tak długo milczała i ma ogromne poczucie winy.
Jestem zarówno osobą poszkodowaną, jak i osobą winną tuszowania tej sprawy - mówi. Czuję się okropnie w związku ze wszystkimi kobietami, które zostały zaatakowane po mnie. Jestem powodem, dla którego inne młode kobiety wchodziły same do jego pokoi hotelowych, tak jak zrobiłam to ja. Quentin wziął Harveya jako producenta wykonawczego przy "Kill Billu", filmie symbolizującym siłę kobiet. I te wszystkie owieczki szły jak na rzeź, przekonane, że ktoś, kto zaszedł tak wysoko nie mógł robić czegoś nielegalnego, ale tak właśnie było.
W odpowiedzi na zarzuty Thurman pełnomocnik Weinsteina oświadczył, że jego klient najwyraźniej "źle odczytał intencje aktorki", po tym jak "flirtowała z nim w Paryżu". Dodał też, że Harvey "natychmiast przeprosił za swoje zachowanie i bardzo go żałuje".