Robert i Anna Lewandowscy w maju zeszłego roku zostali rodzicami małej Klary. Szaleństwo wokół swojego rodzicielstwa rozpętali sami. A konkretnie Robert, który po strzeleniu bramki w meczu z Atletico włożył sobie piłkę pod koszulkę i zaczął ssać kciuk. W ten właśnie sposób podzielił się z fanami radosną wieścią, że wraz z żoną oczekują swojego pierwszego dziecka.
Czas, jaki upłynął od ujawnienia tej informacji, okazał się bardzo burzliwy. Media prześcigały się w informowaniu o ciąży Lewandowskiej oraz jej planach na najbliższą przyszłość. Agnieszka Jastrzębska popadła nawet w taką egzaltację, że nazwała nienarodzone dziecko Lewandowskich polskim royal baby oraz zachwycała się „frywolnym penisem” Roberta.
Sama Anna na zmianę to podsycała zainteresowanie to groziła sądem każdemu, kto napisze o jej ciąży. Przypomnijmy: Lewandowska... grozi sądem za pisanie o jej ciąży: "To niesprawdzone i nieprawdziwe informacje!"
Na szczęście, po narodzinach dziecka przestała mieć takie obiekcje. Z częstotliwości, z jaką zamieszcza w Internecie zdjęcia małej Klary wynika, że postanowiła z córki zrobić celebrytkę.
Niedługo zaś cały świat będzie mógł kibicować Klarze w przechodzeniu na pokarmy stałe. Lewandowska woli, by nie obyło się to bez świadków. Jak donosi Flesz, postanowiła założyć specjalny portal na okoliczność odstawienia Klary od piersi.
Na portalu Baby by Ann mamy znajdą nie tylko przepis, lecz także gotowe dania, ubrania i zabawki, które Ania uważa za godne polecenia - ujawnia znajomy celebrytki.
Cóż, z pewnością zarobi na tym miliony. W tej sytuacji trudno dziwić się, że rodzina namawia ją na kolejne dzieci.