Odkąd do władzy doszło sceptycznie nastawione do integracji europejskiej Prawo i Sprawiedliwość, pozycja polski w Parlamencie Europejskim nie jest szczególnie dobra. Niestety, teraz uległa jeszcze większemu pogorszeniu.
Na wniosek czterech frakcji działających w Europarlamencie, odbyło się tam głosowanie nad odwołaniem ze stanowiska wiceszefa Ryszarda Czarneckiego z PiS.
Odwołanie polityka jest efektem jego wypowiedzi dla Niezależna.pl. W rozmowie z prawicowym serwisem Czarnecki porównał Różę Thun, eurodeputowaną PO, do... szmalcowników z czasów II wojny światowej. Europoseł PiS chciał skrytykować w ten sposób jej występ w reportażu jednej z niemieckich telewizji.
Czarnecki, słynący z kontrowersyjnych wypowiedzi i zachowań, zapewnia, że nie był zaskoczony wynikiem głosowania, w którym za jego odwołaniem opowiedziało się aż 447 eurodeputowanych. Polityk zapewnia też, że nie ma zamiaru przepraszać Thun za swoje słowa:
Niczego nie żałuję. Będą nadal krytycznie oceniał tych polityków, którzy biegają z donosami do obcych mediów, gdzie skarżą się na własny kraj - powiedział w rozmowie z Polskim Radiem 24 po głosowaniu. Miałem szereg sugestii, żebym się pokajał, to tego wniosku by nie było. Mając do wyboru zaprzeczenie wartościom w które wierzę i własnym poglądom, a lojalnością wobec własnego kraju, wybrałem to drugie. To żadne bohaterstwo, wielu Polaków zrobiłoby to samo.
Róża Thun już zapowiedziała, że zamierza pozwać Czarneckiego do sądu. Jego odwołanie z tak wysokiej funkcji to pierwszy tego typu przypadek w historii Parlamentu Europejskiego.
Naprawdę ma powody do dumy?