8 listopada 2017 roku ruszył długo wyczekiwany proces Cezarego P. znanego szerzej jako "diler gwiazd". Mężczyzna przez siedem lat zaopatrywał osoby z pierwszych stron gazet w narkotyki, a nazwiska klientów zapisywał szyfrem w specjalnym notesie. Wiadomo, że znajdowało się w nim ponad dwieście nazwisk, a w gronie klientów dilera byli dobrze znani dziennikarze, politycy, gwiazdy i celebryci. W trakcie jednej z rozpraw w warszawskim Sądzie Okręgowym padły nazwiska m.in. tancerza Rafała M. oraz tancerki Anny G..
Przypomnijmy: Cezary P. WYPIERA SIĘ klientów: "Nie znam Mongoła Bilguuna A., ani tancerza Rafała M.!"
W jednym z numerów Super Express opublikował część swojego dziennikarskiego śledztwa, w którym otwarcie podaje, ze chodzi o partnerkę Piotra Gąsowskiego, Annę Głogowską.
Od tamtej pory kariera Głogowskiej - jak przyznała ona sama - jest na skraju załamania. Tancerka zdecydowanie wszystkiemu zaprzeczyła i twierdzi, że tabloid napisał nieprawdę. Anna nie zaprzecza co prawda, że znała się z dilerem, ale twierdzi że nie kupowała u niego kokainy.
6 lutego miała miejsce kolejna rozprawa, w trakcie której Głogowska wystąpiła w roli świadka. Prokuratura nie ma wątpliwości, że Cezary P. regularnie odwiedzał tancerkę, co wynika z rozmów, które podsłuchano na jego telefonie. Głogowska twierdzi jednak, że mężczyzna przywoził jej... obiady domowe oraz dobry alkohol w okazyjnej cenie. Po rozprawie Głogowska udzieliła krótkiego wywiadu Twojemu Imperium, w który nazywa całe przesłuchanie "szopką". Celebrytka uważa, że zamiast skupiać się na niej, prokuratura powinna zająć się łapaniem prawdziwych przestępców.
Słuchanie własnego głosu było torturą. Nie miałam pojęcia, że mówię dwa razy to samo. A tak serio, to smutne jest, że prokuratura nie ma na mnie pomysłu i zamiast łapać przestępców, męczy mnie, chociaż nic nie zrobiłam. Wszyscy, którzy mieli zostać postawieni w stan oskarżenia, są postawieni w stan oskarżenia. Ja nie jestem. Mimo to prokurator chce znaleźć na mnie coś, co nie istnieje - żali się Głogowska.
Dziennikarka słusznie jednak zauważyła, że kupowanie alkoholu od dilera kokainy, podczas gdy sklep monopolowy ma się niemal tuż pod domem, jest co najmniej dziwne. Anna i na to ma jednak zgrabne wytłumaczenie.
Czarek miał sklep z alkoholem, który splajtował. Miał więc towar, którego tanio się pozbywał - przekonuje 39-latka. Niech rzuci kamieniem ten, kto nie chce kupić za pół ceny. Sytuację z alkoholem pamiętałam tylko dlatego, że na nagraniu słychać, jak mówię Czarkowi, że mam farbę na włosach i nie mam jak wyjść z domu. Być może pan prokurator na moim miejscu poszedłby z farbą na włosach. Do sklepu, w którym jest dwa razy drożej... To była szopka.
Oprócz alkoholu Anna miała zaopatrywać się u dilera także... w obiady domowe.
Pytanie dotyczyło mojej rozmowy z nim w 2015 roku. Czarek dwa lub trzy razy przywiózł mi jedzenie ze swojej gastronomii. Powinnam pamiętać przez prawie trzy lata, ile ten kotlet kosztował? Mam się wstydzić tego, że rozmawiałam z Czarkiem? Nie żałuję tej znajomości. To jest człowiek, który ma serce na dłoni i oczy na mokrym miejscu, dla którego wnuczka jest wszystkim, a nie widział jej od półtora roku. Chciał nauczyć się tańczyć, żeby zrobić niespodziankę żonie. Właśnie wtedy się poznaliśmy. Z czasem poznałam jego wnuczkę i żonę, zostaliśmy znajomymi. To nie jest karalne - tłumaczy się Anna.
Głogowska twierdzi, że oprócz zamawiania obiadów i alkoholu u Cezarego P. uczyła też tańczyć jego wnuczkę.
Miała wtedy cztery lata. Chociaż nie uczę takich maluchów, zgodziłam się wyjątkowo, po koleżeńsku - mówi.
Tancerka twierdzi, że poddała się specjalnym "badaniom", które udowodniły, że "nie jest od niczego uzależniona".
Tak, poddałam się badaniom, które dowiodły, że nie jestem uzależniona od żadnych substancji. Nic na mnie nie mają, więc czepiają się wyrwanych z kontekstu kotletów lub butelki alkoholu kupionej za pół ceny. A tak naprawdę zarzut wobec mnie jest taki, że bardzo lubię Czarka. Nie przestanę go lubić dlatego, że pan prokurator by tego chciał - odgraża się Głogowska.
Wierzycie, że kupowała u "Czarka" jedynie wódkę i kotlety?