Prezydentura Donalda Trumpa od początku budzi ogromne kontrowersje. 45. prezydent Stanów Zjednoczonych krytykowany jest między innymi za stosunek do emigrantów i seksistowskie podejście do kobiet oraz grubiański styl bycia i wypowiedzi. Na celowniku przeciwników Trumpa znajduje się jednak nie tylko on sam, ale i jego rodzina.
Jak podaje CNN, powołując się na nowojorską policję, obiektem ataku stał się właśnie najstarszy syn polityka, do którego wysłano anonimowo kopertę z podejrzaną zawartością. List otworzyła w poniedziałek około godziny 10 czasu lokalnego żona Donalda Trumpa Juniora, Vanessa. Okazało się, że w środku była nieznana substancja o wyglądzie białego proszku. W mieszkaniu na nowojorskim Manhattanie, gdzie doszło do zdarzenia natychmiast pojawiła się policja i straż pożarna. Apartament został odkażony przez strażaków, a synowa Trumpa została przewieziona do Centrum Medycznego Weill Cornell na kwarantannę. Jak podaje CNN do szpitala trafiły łącznie trzy osoby. Wiadomo, że para mieszka wraz z piątką dzieci więc możliwe, że to właśnie dwoje z nich zostało hospitalizowanych jednak media nie podają szczegółów.
Według wstępnych badań laboratoryjnych proszek nie stanowi niebezpieczeństwa. Badania w szpitalu również wykazały, ze nikt nie doznał obrażeń. W sprawie prowadzone jest już śledztwo. Najprawdopodobniej cała sytuacja miała być próbą nastraszenia Trumpa Juniora lub nieśmiesznym "żartem". W takich przypadkach zawsze należy jednak zachować ostrożność, a służby muszą uruchomić odpowiednie procedury.
W ostatnich latach na całym świecie nie brak powiem przypadków, gdy za pośrednictwem listu bioterroryści wysyłają bakterie wąglika - groźnej choroby zakaźnej.