Trudno oprzeć się wrażeniu, że w trakcie głośnej medialnej debaty na temat aborcji umknęły głosy rozsądku, które studziły emocje i pokazywały też drugą stronę problemu, tę bardziej bolesną. Z tego powodu spore zaskoczenie wywołała niedawna wypowiedź Hanny Lis, która jako nieliczna z celebrytek odważyła się zaznaczyć, że usunięcie dziecka nie mieści się w jej światopoglądzie. Mimo to dziennikarka jest za tym, by kobiety mogły same podjąć tę trudną decyzję: Hanna Lis wyznaje: "Jestem przeciwniczką aborcji, ale chcę, żeby kobiety MIAŁY PRAWO WYBORU!"
Teraz dyskusja o aborcji rozgorzała na nowo. Wszystko za sprawą okładki Wysokich Obcasów, dodatku do Gazety Wyborczej, na której widać trzy uśmiechnięte kobiety przekonujące, że "aborcja jest ok". W ten sposób promują "Aborcyjny Dream Team" i przekonują, że usunięcie dziecka jest o wiele bardziej powszechnym problemem, niż można by sądzić.
Aborcja jest normalna. Jestem za aborcją. Każdy kocha kogoś, kto miał aborcję. Do tego dużo różu, uśmiechu i brokatu - pisze redakcja.
Okładka zwróciła uwagę Hanny Lis, która skomentowała ją na Instagramie. Dziennikarka skrytykowała Wysokie Obcasy, pisząc, że sama zna kilka kobiet, które zdecydowały się na usunięcie dziecka i nigdy nie były zadowolone czy uśmiechnięte.
Od dawna nie przeczytałam nic głupszego i bardziej pozbawionego empatii (wobec kobiet). Znam kilka, które dokonały aborcji. Tak przed jak i po zabiegu nie widziałam na ich twarzach, ani różu, ani brokatu (?), ani - tym bardziej - uśmiechu - pisze Lis. Może moje znajome nie są tak znakomicie "wyemancypowane", jak panie z okładki, bo decyzja o usunięciu ciąży była dla nich dramatycznie trudna, a psychologiczne następstwa zabiegu ogromnie bolesne.
Hanna zauważyła, że pisanie o aborcji w podobnym tonie jedynie szkodzi prawom kobiet i powoduje jeszcze większe niezrozumienie.
Robię zamaszysty face palm i myślę sobie, że fanatyczni zwolennicy całkowitego zakazu aborcji lepszych sojuszników dla swojej sprawy nie mogli sobie wymodlić - zakończyła.
Zgadzacie się z nią?