Dwa lata temu Michał Figurski znalazł się w szpitalu, gdzie na skutek cukrzycowych powikłań przeszedł operację i utrzymywany był w śpiączce farmakologicznej. Dziennikarz latami ignorował cukrzycę, co ostatecznie doprowadziło do wylewu. Gdy odzyskał siły, w wywiadach podkreślał, że problemy ze zdrowiem i skrajna sytuacja, w jakiej się znalazł, były dla niego znaczącą lekcją.
Ostatnio Figurski udzielił wywiadu Pani, w którym wraca do traumatycznych chwil.
Zachłysnąłem się tym, co osiągnąłem zawodowo, czułem, że trzymam kierownicę, a wizerunek nieuleczalnie chorego nie pasował do obrazu, który hodowałem i hołubiłem. Dopiero wylew otworzył mi oczy - wspomina. (...) Otwieram oczy. Kompletna ciemność, jestem prawdopodobnie na OIOM-ie, dookoła ludzie i migające urządzenia. Drę się nieprzytomnie. Ze strachu i bólu, jakiego dotąd nie znałem. Dziś, kiedy myślę o tej chwili, wydaje mi się, że to ma coś wspólnego z narodzinami, gdy opuszczasz ciepłe łono matki i wychodzisz na zimny świat, gdzie wszystko cię szarpie, osacza i boli - powiedział.
Pierwsze słowa, które usłyszałem, brzmiały: Nie drzyj się, nie jesteś w telewizji. Darłem się z bólu, zdemolowałem łóżko, nieludzko bolały mnie nerki i głowa. Ktoś mi opowiadał, że powyrywałem sobie dreny, zalałem wszystko płynem dializacyjnym - dodaje Michał.