Ewa Farna od września zeszłego roku jest mężatką. Zapowiadało się na to od dłuższego czasu. Piosenkarka odkąd skończyła 20 lat, co chwila zapewniała, że coraz bardziej spieszy jej się do małżeństwa i rodzenia dzieci. Kiedy wiosną zeszłego roku wybrała się z Martinem Chobotem w podróż przedślubną po Stanach Zjednoczonych, stało się jasne, co planuje. Powstały nawet podejrzenia, że wezmą ślub w Las Vegas, z sobowtórem Elvisa jako świadkiem.
Jednak chociaż wszyscy się spodziewali ślubu, narzeczonym udało się utrzymać jego datę w tajemnicy. Pochwalili się ceremonią dopiero po fakcie. W rozmowie z Twoim Imperium piosenkarka wyjaśnia, że zapraszanie fotoreporterów na ślub uważa za grubą przesadę. Nawet gdyby wcześniej wytarli buty...
Nieustanna obecność fotografów w moim życiu to nieodłączna część mojej pracy, ale staram się nie przekraczać granic - tłumaczy w tabloidzie. Nie pozwalam nikomu wchodzić do mojego życia z brudnymi buciorami. Bardzo zależało mi na tym, by utrzymać ten najważniejszy i najbardziej intymny dzień z życiu w sekrecie. Cieszę się, że nikt mnie nie zdradził i pół roku przed ceremonią nie przeczytaliśmy z gazetach, gdzie i kiedy zostanę żoną oraz ile kosztowała moja suknia, zaś po ślubie o tym, czy Radwańska wyglądała lepiej ode mnie i ile wina wypili goście. Pozwólcie, że *o swoich uczuciach i mężu pogadam z przyjaciółką przy kawie. *
Odkąd wyszło na jaw, że Farna jest już mężatką, piosenkarka nie może opędzić się od pytań o plany macierzyńskie. W końcu ma aż 25 lat, od ślubu minęło pół roku, więc, zdaniem, tabloidów, już i tak zmarnowała dość czasu.
Zastanawia się pani, jak będzie wyglądało pani życie za 10 lat? Będzie tam miejsce dla dzieci? - dopytuje troskliwie dziennikarka tabloidu.
Za dziesięć lat będę obchodzić 35. urodziny - odpowiada Farna. *Zapewne całe przedszkole będziemy wtedy mieli z mężem w domu. *