Mateusz Król wiązał wielkie nadzieje z nowym serialem TVP Korona królów. Produkcja jeszcze na długo przed pierwszym klapsem była oczkiem w głowie prezesa Jacka Kurskiego, który obiecał Ilonie Łepkowskiej, że nie będzie na nią szczędził grosza z pieniędzy podatników. Scenarzystka pochwaliła się w zeszłym miesiącu, że Kurski obiecał jej większy budżet, dzięki czemu kolejne odcinki miały być bardziej dopracowane pod względem scenografii, kostiumów i plenerów.
Ilona nie ukrywa, że jej ulubiony serialem historycznym są Wikingowie i właśnie na nich najbardziej chciałaby się wzorować, pracując nad Koroną królów. Niestety, na razie nie bardzo się udaje.
Jednak aktorzy, szczególnie młodzi, uznali udział we flagowym projekcie TVP za swoją życiową szansę. Mateusz Król grający młodego Kazimierza Wielkiego dzięki serialowi zyskał stabilizację finansową i zaczął z większym optymizmem patrzeć w przyszłość.
W "Koronie królów" ma około 20 dni zdjęciowych w miesiącu - ujawnia osoba z produkcji serialu. Za każdy dostaje około 1500 złotych. Przez rok zarobi więc ponad 250 tysięcy. Planował większość ten sumy zaoszczędzić i usamodzielnić się. Na razie mieszka w lokum ukochanej, razem z jej ośmioletnią córeczką.
Podobno Mateusz wpadł nawet na ambitny pomysł, by załatwić rolę w serialu swojej dziewczynie, Laurze Breszce. Niestety, na razie nie jest nawet pewne, czy sam się w nim utrzyma.
Nie wiem czy przedłużę kontrakt na kolejny sezon.Zakontraktowano 68 odcinków - przyznaje smutno aktor i dodaje w rozmowie z Plejadą, że ma świadomość "niedoskonałości" produkcji. "Korona królów" to nie jest wybitne dzieło sztuki i jeśli porównywać by ten serial do ambitnych filmów kostiumowych, wypadamy na tym tle blado. Aczkolwiek trudno zrobić perełkę, robiąc telenowelę. Jestem aktorem, który chce dużo wiedzieć przed wejściem na plan. Nie lubię grać intuicyjnie, zależy mi na próbach przed nagrywaniem scen. Niestety, mamy tak duży natłok pracy, że jest to niemożliwe. Z tego tempa wychodzą później różne niedociągnięcia.
Tymczasem Łepkowska planuje przyspieszyć akcję, która wydaje jej się nieco zbyt rozwlekła nawet jak na standardy telenoweli historycznej. Jeśli, zgodnie z jej przewidywaniami, między fabułą pierwszego i drugiego sezonu będzie kilka lat przerwy, Mateusz w roli starszego Kazimierza może wypaść mało wiarygodnie.
Bardzo często w serialach zastępuje się aktorów wraz ze starzeniem się postaci - wyjaśnia scenarzystka w rozmowie z tygodnikiem Na żywo. Jest taka opcja, bo charakteryzacja nie zawsze dobrze się udaje. Ale żadne decyzje nie zostały jeszcze podjęte.