Mogłoby się wydawać, że Robbie Williams, zwłaszcza odkąd osiem lat temu ożenił się i został ojcem, nie powinien mieć powodów do narzekań. W przeszłości miewał wprawdzie kłopoty z narkotykami, które pogłębiały jego skłonność do depresji, jednak fani muzyka wierzyli, że odwyk, który przeszedł w 2007 roku, a jeszcze bardziej ułożenie życia prywatnego, skutecznie i trwale przyczynią się do jego wyzdrowienia.
Piosenkarz zresztą w niemal każdym wywiadzie zapewnia, że życie zawdzięcza żonie, Aydzie Field, która nauczyła go funkcjonować bez narkotyków.
Niestety, Williams ciągle walczy z demonami w swojej głowie.
Mam chorobę, która chce mnie zabić - przyznał w wywiadzie dla The Sun. Jest w mojej głowie, więc muszę się przed tym uchronić. Czasami to wszystko mnie przytłacza. Innym razem żyję w rozkoszy i jest cudownie.
We wrześniu zeszłego roku, w wyniku niepokojącej diagnozy, postawionej przez lekarzy, muzyk musiał odwołać trasę koncertową po Rosji. Specjalistyczne badania wykazały u niego anomalię w mózgu, wywołującą bardzo niepokojące efekty.
Czułem drętwienie ręki, nie mogłem opanować drżenia z boku moich ust. Nie mogłem oddychać i miałem bóle głowy. Miałem wykonane badania krwi i miałem różne skany, w tym te z mojego serca i mózgu. Wykryto pewne anomalie, w tym coś na moim mózgu, wyglądało to jak krew- wspomina Robbie. Chciałem walczyć i najpierw dokończyć ostatnie dwa koncerty w Rosji.
Williams spędził wtedy tydzień na oddziale intensywnej terapii. Jego kłopoty zdrowotne były szokiem dla całej rodziny.
Ayda nie widziała mnie, a ja byłem w małym łóżku, przymocowanym do rur - wspominał piosenkarz w wywiadzie. Ale na OIOM-ie otaczali mnie ludzie, którzy opiekowali się mną w każdym znaczeniu tego słowa, 24 godziny na dobę.
Obecnie, według danych WHO, na depresję cierpi 350 milionów ludzi na świecie. Jak tak dalej pójdzie, już za dwa lata, w 2020 roku depresja stanie się drugą najbardziej powszechną chorobą na świecie. A zarazem jedną z najbardziej śmiertelnych.
Williams wyznaje, że obok wsparcia lekarzy i rodziny, liczy także na dobroczynny wpływ jogi i zdrowego trybu życia. Kiedy jesteś na tej planecie od 43 lat, zdajesz sobie sprawę, że nawet jeśli masz wszystko, nie jesteś niepokonany - tłumaczy w wywiadzie.