Mama Mateusza, Joanna Damięcka prowadzi samochód od 12. roku życia. Pierwsze prawo jazdy uzyskała w wieku 18 lat, w Libii, gdzie jej tata przebywał na placówce. Od tamtej pory kolekcjonuje kategorie w swoim prawie jazdy. Po trzydziestce zapragnęła poszerzyć swoje uprawienia o samochody ciężarowe.
Bardzo chciałam zrobić kategorię C, to było moje marzenie od nastoletnich lat - wspomina Damięcka w rozmowie z WP Kobieta.
Ciężarowe samochody bardzo mnie pociągały, ale w latach 90., gdy zdawałam prawo jazdy, to były takie przepisy, że kobieta nie może być zatrudniona jako kierowca, aby prowadzić auto powyżej 3,5 ton. Był zakaz, ale ja ten zakaz ominęłam. Zapisałam się na kurs i usiadłam w ostatniej ławce. Byłam jedyną kobietą wśród 70 mężczyzn. Instruktor najpierw spytał się mnie, czy przyszłam zdawać za męża, ale odpowiedziałam mu, że nie - za siebie. I to był najfajniejszy czas, jaki pamiętam, bo jeździłam na starym samochodzie bez wspomagania. Tam była kompletnie inna skrzynia biegów, prowadzenie auta było trudne, bo człowiek się rzucał na tę kierownicę, a ja nigdy nie należałam do mocarzy.
Potem jeździła ciężarówką, rozwożąc papier do drukarek, którego dystrybucją zajmował się jej znajomy.
To były najpiękniejsze lata mojej pracy, gdy jeździłam ciężarówką po Polsce - wspomina. Pod koniec lat 90. chciałam zatrudnić się w MZK, ale oni chcieli, abym jeździła trolejbusami. Ja powiedziałam, że mnie to nie interesuje i poszłam szukać pracy w biurach turystycznych. Zostałam wyśmiana przez panów, którzy tam pracowali. Nie brano pod uwagę kobiet.Tylko raz byłam kierowcą autobusu. Wypożyczyłam go i w przerwie na lunch podjechałam pod pracę koleżanki. Wpakowałam 40 osób do środka i zrobiłam im godzinną wycieczkę po Warszawie. Autobus to fajne narzędzie do prowadzenia, ale ciężarówki się lepiej prowadzi. Bo wozi się towar, a przy ludziach trzeba uważać.
W końcu przyszedł dla Damięckiej czas na realizację najważniejszego marzenia. W wieku 59 zapisała się na kurs prawa jazdy kategorii E i latem zeszłego roku podeszła do egzaminu. Niestety, nie udało jej się zdać za pierwszym razem.
Kategoria E chodziła mi po głowie bardzo długo. Bo brakowało mi jej w moim prawie jazdy. Samochody ciężarowe i autobusy to jest moje hobby, a czas ucieka -tłumaczy w wywiadzie. Na pierwszym egzaminie, latem 2017 roku nie dałam rady podpiąć przyczepy. Po prostu nie starczyło mi sił. Za drugim razem zrobiłam podpięcie, cały plac manewrowy i wyjechałam na miasto. Nie zdałam jednak, bo w Słupsku jest strasznie dużo rond. "Wywaliłam się" na dwukrotnym zjeżdżaniu, bo nie włączyłam kierunkowskazów. Nie zdałam, a teraz jest zima i nie mogę ponownie podchodzić do egzaminów. Jak będzie lepsza pogoda. Na pewno będę chciała pojechać gdzieś dużym samochodem, jak dawniej. To są rzeczy, które sprawiają mi radość.
Szanujemy tę pasję!