W tym sezonie Polsat i TVN prześcigają się w wyścigu na najgorsze telewizyjne show. Hipnoza z Filipem Chajzerem sprawiła, że poziom żenady został znacząco obniżony, lecz stacja ze słoneczkiem w logo dba, by nie wypaść z konkurencji. W takich właśnie kategoriach rozpatrujemy istnienie takiego dzieła, jak randkowy teleturniej Umów się ze mną. Take Me Out.
Format programu jest prosty - trzydzieści singielek ustawionych w szeregu poznaje jednego singla. W kolejnych etapach "zabawy" albo grają dalej o "serce" mężczyzny, albo rezygnują, naciskając czerwony przycisk. W ostatnim etapie to singiel wybiera dziewczynę, z którą ostatecznie chce się umówić na randkę. W następnych odcinkach będziemy obserwować, jak poszły im spotkania w cztery oczy (plus kamera oczywiście).
Show prowadzi niejaki Piotr Gumulec, gwiazdor emitowanych na Polsacie kabaretów, który postanowił wykorzystać swoje przezwisko "Guma", by kilkukrotnie rzucać niewybredne żarty typu "bez gumy nie ma zabawy". Bez gumy jest jeszcze lepsza - powiedział jeden z singli przedstawiający się jako model i charakteryzujący się tym, że miał na szyi wytatuowany znak Polski Walczącej.
Dziewczyny zgromadzone w studio - co się ceni - różniły się wyglądem czy oczekiwaniami. Jedna pani powiedziała, że jest tam dla zabawy, inne wyznała, że poszukuje "warszawskiego koksa". To spowodowało kolejne żarty prowadzącego, który chciał ustalić czy chodzi o mężczyznę przerzucającego węgiel czy kokainistę. Chodziło zaś oczywiście o bardzo muskularnego, łysego pana z groźna miną, który najwyraźniej jest jej ideałem.
Opinie co do show co skrajnie podzielone.
Czy w Take me out są same Karyny??
Nie potrafimy odpowiedzieć na to ostatnie pytanie oraz na wiele innych, jakie nasuwają nam się po obejrzeniu tego "hitu".
A Wam się podobało?