W najnowszym, urodzinowym wywiadzie dla Vivy Doda postanowiła wyznać, że od poprzedniego wywiadu zmieniła zdanie i już nie chce być dożywotnio singielką. Uznała, że brakuje jej jednak męskiego ramienia, zwłaszcza w sytuacji, gdy czuje się prześladowana przez wszystkich, zaś były narzeczony Emil Haidar robi jej "dżihad": Doda narzeka na samotność w "Vivie": "Ciężko dziewczynie iść samej przez świat"
Na szczęście, przynajmniej nigdy nie doświadczyła molestowania, ani, jak zapewnia, nie usłyszała ani jednej propozycji załatwienia czegoś drogą łóżkową.
Być może dlatego bez czułości rozprawia się z tysiącami kobiet, które, często po latach milczenia, postanowiły ujawnić jak bardzo seksistowska jest branża filmowa. Zresztą nie tylko, bo zaczęło się od Hollywood, a potem akcja #MeToo błyskawicznie rozszerzyła się na cały świat i praktycznie wszystkie branże. Wiele kobiet, które ujawniły swoje historie po latach, tłumaczy, że dopiero teraz, kiedy zorientowały się, jak wiele ich jest, poczuły się bezpieczne na tyle, by o tym mówić, bez ryzyka, że skończą ośmieszone i ze złamaną karierą.
Zdaniem Dody zwlekały z czystego wyrachowania.
O ile sama sytuacja zasługuje na potępienie, o tyle trochę denerwuje mnie podejście tych aktorek - zwierza się Piotrowi Najsztubowi. Bo każda z nich teraz, gdy wspólnie stwierdziły, że warto o tym powiedzieć, wspomina historie sprzed 10, 15, 20 lat. A gdzie był ich głos, gdy to się działo? I kiedy wiedziały, że to się stanie i dziać będzie? Mogły tę sama akcje przeprowadzić dużo wcześniej i ile by wówczas kobiet uchroniły od podobnego losu. Ale nie robiły tego, bo wiedziały, że mają jeszcze za słabą pozycję, że im za dużo filmów przejdzie koło nosa, czyli de facto godziły się na to.
Czyli Rabczewska sugeruje, że ofiary akceptowały molestowanie, uważając, że jest to normalna cena, którą trzeba i warto zapłacić za karierę, a mężczyźni są, jak zwykle, bez winy. Ona sama, jak zapewnia, nigdy by się na coś takiego nie zdecydowała.
Nawet Uma Thurman, która wiedziała, że przed nią kolejne filmu z serii "Kill Bill" nic wtedy nie powiedziała, bo wiedziała, ile ma do stracenia - wypomina aktorce. Naprawdę lepiej stracić godność niż rolę? Może łatwo mi tak mówić przez mój bojowy charakter. Często nawet wyobrażałam sobie taką sytuację. Moim zdaniem osoba, która by pomyślała tylko, żeby mnie dotknąć palcem, musiałaby równocześnie pomyśleć, gdzie jest najbliższe pogotowie, które mogłoby udzielić jej pomocy po mojej reakcji.
Oj, tak... wiele osób przekonało się o tym na własnej skórze. A Emil Haidar na karoserii: Bójki, wyzwiska i niszczenie mienia... Zobaczcie najsłynniejsze procesy sądowe Dody (ZDJĘCIA)